Śpicie ze swoimi dziećmi? Specjaliści i inne mądrale trąbią, że spać z dziećmi się nie powinno, że to niepedagogiczne, nieetyczne, niehigieniczne i coś tam jeszcze… Że przez przypadek można dziecko we śnie uderzyć, przygnieść, udusić… Tak sobie myślę, że Ci, co to piszą chyba nigdy nie spali z dzieckiem…
U mnie sprawa ma się następująco. Kiedy Zosia była mała
wystrzegałam się spania z nią jak ognia… W nocy karmiłam na leżąco czytając
Facebooka, forum rówieśnicze, pisząc maile – wszystko po to, żeby nie zasnąć i
zaraz ją odkładałam. Czasem trwało to nawet 40 minut, po czym odłożona Zosia
się wybudzała i wtedy zabawa zaczynała się od nowa. I tak 2-3 razy każdej nocy.
Wyspaną bym się wtedy nie nazwała… Ale spokojnie, mogłam przecież podrzemać
razem z nią kiedy spała w dzień (choć w rzeczywistości nigdy tego nie robiłam
bo nie umiem spać w dzień – dla mnie to marnotrawstwo czasu :) ). Zarzekałam
się, że Zosia spać z nami nigdy nie będzie, bo później nie oduczę jej tego, a
łóżko jest po to, żeby się wyspać a nie boksować z dzieckiem ;) Ale kiedy Zosia
zaczęła ząbkować czasem po 5, 6 nocnych pobudkach zrezygnowana brałam ją do
siebie nad ranem, bo to dawało szansę na jeszcze kilkadziesiąt minut snu…
Kiedy urodził się Staś postanowiłam zobaczyć co nam los
przyniesie. I przyniósł to, że Staś śpi z nami. Nie przez całą noc – zasypia w
kołysce, ale kiedy budzi się na karmienie około 2-3 w nocy zostaje już z nami
do rana. Oczywiście jest to przejaw mojego lenistwa i wygody, bo zamiast
odkładać go po kamieniu do kołyski ja po prostu zasypiam z nim przy piersi.
Nie, nie boję się że się zakrztusi – każde jego zakaszlnięcie mnie wybudza,
śpię czujnie jak nigdy dotąd. Mówią nawet, że wspólne
spanie zapobiega SIDS. Ba, mówią też że dzieci sypiające z rodzicami mają rozwinięte
poczucie bezpieczeństwa, są samodzielne i silniejsze psychicznie. Owszem,
czasem budzę się połamana, bo przez kilka godzin nie zmieniam pozycji, ale jakoś
sobie tego nie krzywduję… Potrzeba bliskości dziecka nie kończy się o zmroku,
myślę więc, że i Staś jest dzięki temu szczęśliwy ;) A zamiast sfrustrowanej,
niewyspanej matki ZOMBIE dwójka moich dzieci ma matkę wyspaną i pełną energii.
Kiedyś przyjdzie czas aby oduczyć Stasia spania z nami i wtedy będziemy się
martwić.
Niejednokrotnie nad ranem jest nas w łóżku 4 – bo od kilku
tygodni Zosia wybudza się z płaczem i pomaga jedynie zabranie jej do naszego
łóżka. Zepsucie się szerzy! Komfortowo może nie jest, ale da się :) Nie żebym to uwielbiała, ale wolę ten dyskomfort niż ślęczenie w drugim pokoju przy łóżeczku Zosi, podczas gdy Staś wybudza się i szuka piersi... A nasze dzieci
są wyprzytulane i szczęśliwe, w nosie mam więc Tracy Hogg i innych
specjalistów, krytykujących spanie z dzieckiem i zarzucających temu zło całego
świata ;)
Cóż, tak to już bywa, że zagorzali przeciwnicy spania z dzieckiem w jednym
łóżku, po tym jak przychodzi na świat ich własne dziecko, często zmieniają się
w gorących zwolenników takiego rozwiązania.
Chcecie poczytać więcej na ten
temat?
Zasady wspólnego spania http://mama.info.pl/artykuly/niemowle/0-3-miesiecy/zasady-wspolnego-spania
Spanie z dzieckiem - razem czy
osobno? http://lovi.pl/pl/rodzice/191
Zalety i wady wspólnego spania z
dzieckiem http://www.siostraania.pl/artykul/zalety-i-wady-wspolnego-spania-z-dzieckiem
Łóżko rodzinne http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81%C3%B3%C5%BCko_rodzinne
Ja pierwsze dwa miesiące po urodzeniu Hani spałam z nią, dokładniej to spaliśmy z nią. Po około 2 miesiącach przeniosłam ją do łóżeczka, które stało w naszej sypialni. Gdy Hania skończyła około 7 miesięcy "przeinstalowana" została do swojego pokoju. Zdarza się jednak, że budzimy się znów wszyscy razem... :)
OdpowiedzUsuńA co do przygniecenia, uderzenia, zmiażdżenia dziecka to wydaje mi się, że jednak podświadomie czujemy to małe ciałko... Mojemu mężowi też zdawało się, że przecież przygniecie córkę jak z nami spała, a w życiu nawet jej nie musnął we śnie :)
Co tak Staśka rozśmieszyło? Niezłą ma polewkę na pierwszej focie ;) Hehee
Matka robiąca głupie miny ;) Stachu generalnie jest mocno pozytywny i często się chichra :D
UsuńJa bym to ujęła tak: nie jestem zwolenniczką spania z dzieckiem, nie mniej jednak wiem, że kiedy Aruś zacznie spać w łóżku, a nie w kojcu i kiedy przyśni Mu się coś złego i będzie chciał z Nami zostać to napewno Go nie odeślę, bo właśnie trzeba dbać o poczucie bezpieczeństwa. Dopóki dzieci umieją zasypiać u siebie to według mnie wszystko jest ok. I jak dosłownie we wszystkim teorie jak zwykle są dwie. Poza tym dzieci są różne. Jedne potrzebują więcej bliskości, inne mniej. Każda z nas zna swoje dzieci najlepiej i żadna pani profesor nie przekona mnie w 100% do swoich poglądów :)
OdpowiedzUsuńU nas to ta wygoda bierze górę... Ja bym z Zosią może i protestowała, ale nie jak jestem sama, siedzę przy jej łóżeczku i jest mi ziiimno, a w drugim pokoju zaraz budzi się Stach. Trochę to moja porażka wychowawcza, ale przebolałam ;)
UsuńA ze Stasiem zobaczymy jak będzie, nie chciałabym żeby spał z nami zbyt długo...
popełniłam na ten temat post.
OdpowiedzUsuńzarzekałam się także, że z dziećmi spać nie będę i prawdę mówiąc nadal nie chcę, ale wygoda bierze górę.
starsza praktycznie budzi się co noc i uspokaja się jedynie, gdy bierzemy ją do siebie, czasami nawet sama przychodzi bezszelestnie.
z Heleną bywa różnie, większość nocy przesypia u siebie, ale teraz w trudnym okresie ząbkowania spała z nami.
tzn, spaliśmy we czwórkę. znam ten ból połamanych kości, niezmienionej pozycji przez kilka godzin, ale lepsze takie spanie niż żadne, a jak człowiek zmęczony to i tego w nocy nie czuje, a szybciej mogę zareagować na jakieś zachowania dzieci, by je uspokoić i dalej iść spać, a nie usypiać rozbudzone.
Dokładnie, ja Stasia jak tylko zaczyna się wiercić przystawiam do piersi i wtedy ani on, ani ja nie zdążymy się rozbudzić. Jeśli śpimy tylko we 2 (P. często nie ma), to wtedy odsuwam się na połowę P. i śpię w pozycji, która mi odpowiada.
UsuńJa nigdy nie spałam a mam ich 2-kę. Na jakimś blogu widziałam w poście super rzecz jaką jest przystawka do łóżka - świetna sprawa dla chcących spać z dzieckiem.
OdpowiedzUsuńMieliśmy taką przystawkę własnej roboty jak Zosia była mała :) Dawało radę! Ale teraz już bez szans, bo śpimy na rozkładanej kanapie, wcześniej było łoże małżeńskie :)
UsuńIsia śpi z nami. Ale nie od początku. Od urodzenia spała w łóżeczku sama, a z nami nie umiała zasnąć i już. Po karmieniu, odbiciu i przewinięciu wędrowała do łóżeczka i sama zasypiała. Aż do jakiegoś 13-14m kiedy dostała pierwszej gorączki, nie byle jakiej bo 40st i ja sama wzięłam ją do naszego łóżka, żeby mieć w razie czego pod kontrolą tę temperaturę. I tak się to spodobało, że od tamtej pory Isiek śpi z nami. Zdarza się, że zaśnie w łóżeczku, zdarza się, że w nocy wróci do swojego łóżeczka. Przyznam szczerze, że na początku mi to średnio odpowiadało, jednak na każdą próbę odłożenia do łóżeczka mała reagowała krzykami i wrzaskami więc dla świętego spokoju (swojego :P) zostawiałam ją w naszym łóżku. A teraz jak mąż wychodzi bardzo wcześnie do pracy to uwielbiam się do niej przytulić i po przebudzeniu zobaczyć jej buźkę z uśmiechem mnie witającą - "mamusiu wstawajemy, soneczko " :)
OdpowiedzUsuńSłodkie :) Takie przytulaski z rana są urocze! Zosia wielkim pieszczochem nie jest, ale w nocy też czasem się tuli :)
UsuńU nas z Zosią wszystko zaczęło się w grudniu, jak się przeziębiła, kilka razy wzięliśmy ją z tym katarem i kaszlem do nas, bo sobie poradzić nie mogła po wybudzeniu no i mamy za swoje... ;) Teraz skubana o 3 wstaje, 2 miśki pod pachę, wręcza mi kołderkę swoją i mówi "Iść spać z mamusiem" :)
Raz mi się zdarzyło mieć Manie w łóżku i tak to nie była cała noc. Mała z nami nie śpi, ale my i tak mamy jazdy i na zmianę z moim ślubnym łapiemy siebie na wzajem, albo kołdrę, bo zdaje się nam, że dziecko z łóżka spada ;P
OdpowiedzUsuńJa jestem wygodnicka i lubię mieć dla siebie duzo miejsca, stary zabiera mi już połowę łóżka i to już mi przeszkadza ;P
Haha :D Trzeba łoże powiększyć ;) Ja miewam jazdy, że kołdra Stacha całego zakryje i się poddusi ;)
UsuńJa tez martwie się tylko o to! Ale zoska tak jak stas spi z nami od 2/3 do rana:)
UsuńJa mam zdanie takie. Będzie co będzie. Próbowaliśmy, nawet się udawało, a potem przyszły ząbki i Fifi wrócił do naszego łóżka. Co komu pomoże to, że będę siedziała pół nocy przy jego łóżeczku, a on i tak nie będzie spał. Teraz jesteśmy przynajmniej trochę wyspani. Może poobijani, ale nie zrzędzący od rana z niewyspania;)
OdpowiedzUsuńJa też biorę Młodego do siebie... I wtedy, uwaga! śpi mu się lepiej... Sprawdziłam, bo jak odkładam do łóżeczka budzi się częściej, niż jak go biorę do siebie :)
OdpowiedzUsuńZ tego, co wiem są dwie szkoły psychologiczne związane ze spaniem z dziećmi i są to dwie skrajne postawy. Ja tam uważam, że to nasza intuicja jest najlepszym wskaźnikiem tego, co robić powinniśmy, co jest dobre dla naszych dzieci. Ja nad ranem zawsze miałam maluchy przy sobie jak karmiłam piersią, a przy ząbkowaniu wiecie, jak bywa ciężko... 10 pobudek w ciągu nocy. Basia przez pierwsze 2 miesiące życia spała na moim brzuchu. Potem zwyczajnie już tego nie potrzebowała. Od dawna dzieci śpią same w swoim pokoju. Jednak nie widzę możliwości, by nie przyjąć do łóżka dziecka, któremu śni się koszmar. Ale nie chciałabym codziennie spać z moją dwójką bo kopią, są duże, przepychają się:)
OdpowiedzUsuńTak jak i nasza Zosia, dlatego kiedy ląduje w naszym łóżku jest na pewno mniej wygodnie, niż gdy jest w nim Staśko ;)
UsuńOczywiście że śpię z Płaczoliną :-)
OdpowiedzUsuńPolecam karmienie w nocy 'na śpiocha". Większość roboty wykonuje dziecko a nawet jak mama uśnie "z cycem na wierzchu" to nic się nie stanie :-)
Tak też właśnie robię, dlatego mimo 3 pobudek na karmienie jestem wyspana ;)
UsuńUważam, że każdy kto ma ochotę i mu z tym dobrze może sobie z dzieckiem spać. Trochę mnie to dziwi, bo skoro z dzieciakami przebywamy w ciągu dnia, wieczorem w łóżku wolę mieć tylko męża. Ja nie potrafię się wyspać z dzieciakami w jednym łóżku i jestem przeciwniczką, ale tylko dlatego, że jak dla mnie nie jest to wygodne ;p Zawsze po takiej nocce wstaję "połamana" i niewyspana. Może gdybyśmy mieli większe łóżko byłoby inaczej ;)
OdpowiedzUsuńMyślę też, że (patrząc po mężu), niektórzy na prawdę mogliby przypadkiem dziecko przygnieść... Jednak co rodzina to obyczaj i ani specjalistom, ani Tracy Hogg nic do tego.
Z drugiej strony prawdopodobnie jak już spanie z dziećmi zacznie Wam ciążyć (jeśli w ogóle - może tak się nie stanie - lub zmieni się ot, tak) chętnie zastosujesz się do zasad Tracy Hogg lub innej autorki "mądrej" książki ;)
Pozdrawiam ;)
Pewnie tak, bo prędzej czy później nadejdzie ten moment, kiedy będę chciała Stasia przeprowadzić do pokoju siostry ;) Zresztą zacznie się też coraz bardziej wiercić i spanie z nim będzie coraz mniej komfortowe.
UsuńFajny post :) A blog super :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.juniorsworld1.blogspot.com/
Cieszy mnie, zapraszam częściej, sama też zajrzę z rewizytą :)
UsuńZastanawiam się jak to będzie u nas :) tak jak piszesz teraz boje się, że niechcący zrobię krzywde maleństwu podczas snu ale nie wykluczam spania małego z nami. Taki widok Stasia i Zosi z rana to najlepsze co może być dla Ciebie :)
UsuńJa lulam z Pola :) zauwazylam,ze spi duzo spokojniej :) czuje bliskosc mamy nic dziwnego,buziaki
OdpowiedzUsuńU nas ta sama historia, jest to więc dodatkowy atut spania z dzieckiem :)
UsuńO nie mój Drugorodny imiennik twojego synka, też by chętnie z nami spał. lecz po moim trupie haha. Jak tylko u nas zaśnie w łóżku, szybko jest przenoszony do swojego
OdpowiedzUsuńWidać, że weekend się udał!
OdpowiedzUsuńPosiadam thermomix i osobiście polecam! Jestem bardzo zadowolona z tego sprzętu. Zalet nie będę wypisywać bo na pewno wszystkiego dowiedziałaś się na prezentacji... ;)