Wybraliśmy się do pobliskiego Hotelu Orient, wyposażonego w kameralny, nieduży basen z nieco cieplejszą niż w innych basenach wodą. Musieliśmy podzielić się dziećmi - P. zabrał do męskiej przebieralni Zosię, a ja zabrałam ze sobą Stasia. O Zosię się nie martwiłam - podczas wakacji na Krecie ujawniła się jej miłość do wody i stała się tam basenowym potworem. Dla Stasia był to jednak pierwszy raz i nie wiedziałam czego się spodziewać. Nasz mały Cypisek zaskoczył mnie jednak swoim spokojem i pogodą ducha :) Może nie był nadmiernie zachwycony, ale obyło się bez wielkich płaczów i histerii. Przez większość czasu spokojnie przyglądał się nieznanej sobie scenerii. Nie podobały mu się jedynie zmiany pozycji, dlatego tym razem postawiliśmy na przechadzanie się po wodzie w pozycji ciało do ciała - plecki Stasia na moim brzuchu. Ale kilka razy Stasio "popływał" też na brzuszku :)
Ogarnianie siebie i malucha pod prysznicem i w szatni okazało się prostsze niż myślałam :) Zresztą wcześniej zasięgnęłam fachowych porad od doświadczonej w takich wyprawach koleżanki i okazały się bardzo przydatne. Staś był bardzo grzeczny pod prysznicem, jak i przy wszystkich zabiegach pielęgnacyjnych, co mocno ułatwiło sprawę :)
Jeśli chodzi o Zosię to była zachwycona :) Dzielnie pływała w swoich rękawkach lekko podtrzymywana przez P., ganiała za piłkami, robiła fale, skakała. I nie przestawała się śmiać! A po wszystkim cały czas powtarzała BASIEN, BASIEN! Z Arusiem, basien! Mówi zresztą o tym także dziś.
Z lewej strony wykadrowana ręka P., bo niekoniecznie w całości chce się pokazywać na moim blogu ;)
Generalnie polecam taki rodzaj aktywności, dla całej naszej rodzinki był to wieczór pełen pozytywnych wrażeń i mamy silne postanowienie systematycznie to powtarzać. Uwielbiam aktywnie spędzać czas z rodziną! Matka czuje się w wodzie jak przysłowiowa ryba - a wszystko dzięki przekazanej przez własnego tatę miłości do wszelkich akwenów wodnych, pływania i generalnie otwartości na świat. Tu hołd dla mojego Taty, super wspaniałego człowieka! Taką samą miłość do wody, świata i ludzi chciałabym zaszczepić w moich dzieciach - oby mi się udało :)
Brawo, świetne przeżycie! My wciąż odkładamy wyjście na basen, chociaż mamy nowootwarty park wodny. Zocha ciągle zagilona :(
OdpowiedzUsuńTeż już bym wybrała się na basen z moją małą, ale ciągle czekam na lepszą pogode :)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas :)
http://pprojectbaby.blogspot.ie/
My też ostatnio byliśmy na basenie :) Super sprawa i na pewno nie poprzestaniemy na tym jednym razie :) Zdjęcia super! A Zosia jak pięknie pływa :)
OdpowiedzUsuńsuper sprawa. pamietam jak my z mężem planowaliśmy taki wypad z Miloszem, kiedy byl malutki. a on wtedy panicznie zaczął bac się wody. teraz nie można go z wanny wyciągnąć, więc może jak Olo się urodzi, to dane nam będzie poszaleć i skorzystać z waszego doświadczenia:)
OdpowiedzUsuńFajnie i rodzinnie :) Ja niestety boję się głębszej wody więc to nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńByliśmy na basenie, w którym wszędzie swobodnie dosięgasz dna, chodziłam po dnie cały czas :) może takiego u Was poszukaj?
UsuńBasen ekstra sprawa;)
OdpowiedzUsuńMy na razie chodzimy na zorganizowane zajęcia na basenie, gdzie tylko jedno z rodziców wchodzi do wody, ale korci mnie wybrać się na basen do zaprzyjaźnionego hotelu, żebyśmy mogli we trójkę, swobodnie się popluskać;)
Oj, też bym chciała bardzo wybrac się na basen... Po 22gim będę wiedziąła, czy mnie na to stać. ;)
OdpowiedzUsuńSuper sprawa:) Jeszcze żeby mój małż się pływać nauczył:D
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńZabieramy Płaczolinę na basen odkąd skończyła 4 miesiące. Też polecam :-)
OdpowiedzUsuńale fajny wypad :D
OdpowiedzUsuńMoja Pati już dawno nie była, ale chyba w poniedziałek z przedszkolem się w końcu wybiorą. Jak nie to sami z nią i Kubą pójdziemy.
OdpowiedzUsuńWidać, że się świetnie bawiliście :)