Tak wiele się przez te dni działo... Były urodziny mojego chrześniaka, gdzie Zosia jak równy z równym biegała za 7-latkami, była pierwsza marchewka mojego Stasia, pierwszy ziemniaczek i dynia wszystko pożarte ze smakiem i bez chwili wahania. Były urodziny teścia i Sto lat śpiewane przez Zosię... Były spotkania z koleżankami i rodziną, były Zosi szaleństwa w bawialni i z obydwoma dziadkami :)
A zwieńczeniem tych fantastycznych ferii był weekend w Warszawie. I to o nim chciałabym Wam dziś nieco więcej napisać :D Był to bowiem jeden z najlepszych rodzinnych weekendów od dawna. Jakże ja się cieszę, że mój P. w mig podchwytuje moje propozycje przeróżnych wyjazdów i innych aktywności, że wspiera mnie w spełnianiu MOICH marzeń, że widzi we mnie nie tylko żonę i matkę jego dzieci, ale także tą zwariowaną, spontaniczną i pełną szalonych pomysłów dziewczynę, którą poznał 12 lat temu :) Jedynym pretekstem tego wyjazdu do Warszawy było bowiem spełnienie moich marzeń z dzieciństwa - udział w koncercie Backstreet Boys :D
O tym zaraz. Bo ten weekend to nie był tylko koncert. Udało nam się spędzić wiele przyjemnych chwil ze znajomymi. W sobotę świętowaliśmy 2 urodziny boskiego Mikula z forum rówieśniczego, a w niedzielę wybraliśmy się na niedzielny 5-godzinny spacer z moją siostra i jej chłopakiem. Pogoda była iście wiosenna, Zosia piszczała ze szczęścia, bo zwiedziła kilka warszawskich placów zabaw, my zadowoleni bo spacer długi i udany (przy okazji - zdecydowanie nie polecam Gospody Kwiaty Polskie tuż przy Rynku, ul. Wąski Dunaj - ceny wysokie, a smak i jakość potraw pozostawia wieeele do życzenia...). A Stasio tradycyjnie wszystko przespał.
Foto:
No i koncert. Nie ma słów żeby opisać te emocje, tą radość i ekscytację :D Towarzyszyła mi siostra i sąsiadka - równie szalone i niegdyś zakochane w BSB jak ja. Było więc raźniej szaleć - co uwiecznił nawet Onet (pierwszy filmik, 12-13 sek śpiewam wraz z siostrą, sek 27-30 gadam - http://muzyka.onet.pl/koncerty/koncert-backstreet-boys-w-polsce-backstreet-s-back-czyli-w-kogo-30-letnie-polki/l6vft )
Co więcej, było nas tam tysiące - średnia wieku minimum 25 lat, pracujące, często matki, panie prezes, urzędniczki, BIBLIOTEKARKI... Ale każda przyszła tam aby na nowo poczuć się nastolatka, aby zapomnieć o codziennych troskach i obowiązkach i po prostu poczuć się sobą :D Generalnie mam gdzieś to, że mówi się, że ta trasa jest tylko dla kasy, to jak niektórzy obśmiewali i obśmiewają BSB i ich fanki, oraz to, że poważne z pozoru 30-łatki szalały na ich koncercie. Sama dziś słucham innej muzyki, ale jestem okrutnie sentymentalna i po prostu nie mogło mnie tam zabraknąć! Piosenki Quit playing game i As long as You love me to moje pierwsze miłości, pierwsze dyskoteki, wagary, kolonie i płacz do poduszki przez niespełnioną miłość... To jeden z moich korzeni, jeden z powodów tego, jaka jestem dzisiaj :)
Tak wiec odstałam swoje przed Torwarem a potem w środku, cierpliwie czekałam i doczekałam się!!! To nic, że dziś nadal nie czuję nóg, bo po 5h spaceru na obcasach w tych samych butach stałam 3h, a potem skakałam na koncercie (bez nich zresztą nic bym nie widziała z racji kiepskiego wzrostu ;) To nic, że do dziś mam chrypę od śpiewania i pisków. Było warto! Warto było wlec całą rodzinę do Warszawy dla każdej sekundy tego koncertu. Dla każdej piosenki, dla każdego słowa wypowiedzianego przez moją dawną miłość Briana i resztę zespołu, dla wspólnego stworzenia biało-czerwonej flagi, dla tych dreszczy radości, że dalej pamiętam każde słowo starych hitów i znam także i nowe. Chłopcy totalnie dali czadu. Na scenie dają z siebie wszystko - wokalnie, ruchowo, nawiązują więź z publicznością (ileż to staników poleciało w stronę Nicka ;), no i dalej są przystojni :D Zresztą żadne moje słowo nie odda tego wszystkiego, poniżej wrzucam więc nieco foto:
I jeden z filmików:
Któż kiedyś nie kochał BSB? :-)
OdpowiedzUsuńCi co kochali Kelly Family :P
UsuńTeż kochałam się w BSB :D
OdpowiedzUsuńFajnie tak cofnąć się o prawie 20 lat, trochę zazdroszczę :P
Super masz z takim mężem :)
OdpowiedzUsuńJest NAJLEPSZY :P
UsuńNapiszę tylko tyle: ZAZDROSZCZĘ!!!!
OdpowiedzUsuńCo mam powiedzieć, jak nie to, że tak bardzo Cię lubię i szanuje właśnie za to, że nieustannie (mimo różnych sytuacji) potrafisz czerpać i brać z życia radość, tworzyć wspaniałą atmosferę w ogół siebie i po prostu bawić się i cieszyć życiem... Nie mogę w te dla mnie kiepskie dni dodać nic ponad to, jak BARDZO się cieszę, że Cie znam i że jedziemy razem na wakacje:) Cudownie się Ciebie czyta:)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo kochana i dziękuję za te miłe słowa :*
UsuńSama pojechałabym na taki koncert. Tez ich lubiłam. Super weekend.
OdpowiedzUsuńObiecali że tym razem wrócą szybciej niż za kolejne 18 lat :P
UsuńMatka zaszalalas :D super,ze tak fajnie spedzilas czas :):):):)
OdpowiedzUsuńMatko przypadkiem trafiłam na Twój blog i jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej energii, pogody ducha, radości, umiejętności cieszenia się małymi rzeczami. Tak trzymaj :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie witam i dziękuję :) Zapraszam do regularnych wizyt :D
Usuńwspaniały wypad i ta końcówka...świetna. widziałam nagranie szalonych "sąsiadek" brawo dziewczyny:) dobrze, że był czas na naładowanie akumulatorów:)
OdpowiedzUsuńCoś pięknego :D
UsuńZazdroszczę Ci, ale sama spełnię wkrótce moje marzenie z czasów "gimbazy'!- Ja poszaleję na Dżastinie T! :D
OdpowiedzUsuńRewelacja! Jak ja uwielbiam wielkie koncerty na żywo, już poluję na jakiś kolejny :)
UsuńMatko, jak ja Ci zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńKochana moja - March 18, 2014 Paris - France - Zénith de Paris
OdpowiedzUsuńBANKOWO bilety jeszcze gdzieś do kupienia, może z drugiej ręki :)
Czym zostały zrobione zdjęcia? Jestem pod wrażeniem ostrości, tym barzdiej, że pochodzą z koncertu
OdpowiedzUsuńZwykły kompakt - Panasonic Lumix DMC-TZ18, zdjęcia robione z ręki.
UsuńAnia nastepnym razem idźcie do Vapiano koło Mariotu. Jeśli chodzi o koncert to nie lubisz Nicka ale najwięcej jego zdjęć ;) wciąż mam nadzieje, że masz dla mnie więcej Briana :D
OdpowiedzUsuńI.
Mam, mam :P Ale Nicka najwięcej i najostrzejsze bo on najwięcej latał z przodu jakoś, najwięcej się wygłupiał, no i powiem szczerze że na tym koncercie nawet mi się spodobał, choć zawszę będę wierna Brianowi :D
UsuńJak ja żałuję, że nie kupiłam tego biletu...normalnie nie przeżyję faktu, że mogłam mieć znów naście lat! a BSB kochałam :)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz wybrać się do innego z europejskich krajów, trasa potrwa jeszcze z 1,5 miesiąca :P
UsuńOo, fajnie.. Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńCzad!!!!!! :) ja wolałam rodzime Just 5! :)
OdpowiedzUsuńO tych stanikach już legendy krążą :-)
OdpowiedzUsuńTwój też fruwał? ;-)