No ja cież pierdzielę, czy Wy też tak macie?
Codziennie lub co dwa dni rozkmina z głową w lodówce - co by tu ugotować? Bo wiadomo - trzeba w miarę zdrowo, no bo ciąża, bo waga, bo Zośka je to samo co my. Może zupkę? Może pastę? Mięsko? Coś z parowaru?
Jak już Matka postanowi, albo znajdzie fajny przepis (Kocham Cię Internecie!) to zwykle okazuje się, że jakiegoś niezbędnego składnika brak i trzeba drałować do sklepu... A do dobrze zaopatrzonych sklepów daleko, no i tak się to kręci... A Matka cholernie leniwa jest niestety i przyzna się szczerze, że najchętniej to by wykupiła jakiś zdrowy catering z dowozem do domu :D Albo stołowała się dzień w dzień na mieście, ale domowy budżet by tego nie wytrzymał...
Bo z Matki jest kiepska gospodyni, czas to otwarcie przyznać. Niestety nie dane jej było urodzić się z kulinarnym polotem... Wystarczy napomknąć, że jak Matka na 1 roku studiów miała ugotować ryż w woreczku, żeby zaimponować P. ryżem słodko-kwaśnym z łowiczowskiego słoika, to kończyło się rozgotowanym ryżem i płaczem... Choć z upływem lat coraz lepiej jej niektóre potrawy wychodzą. O, ciasta na przykład to skromnie przyznając Matka piecze całkiem smaczne! I co ważne - piec je lubi. A jeszcze bardziej zjadać!
I tak dziś Matka miała postanowienie - będzie krem marchwiowo-imbirowo-pomarańczowy (polecam, boski przepis http://www.kwestiasmaku.com/kuchnia_polska/zupy/marchewkowa/przepis.html). Zośka lubi, P. lubi, no i Matka oczywiście też. Ale po zwiedzeniu 3 warzywniaków i powrocie bez świeżego imbiru zamiast wspomnianego kremu ugotowała krem marchwiowo-cynamonowy z lanymi kluseczkami. Pietruszeczkę ciach ciach ciach, marcheweczkę ciach ciach ciach, doprawiam do smaku... I co? Jaki będzie werdykt??? Tester w postaci Zośki zaakceptował - uff ;)
Bo Matka z tego lenistwa to jak już robi zupę, to zupa jest daniem głównym. Drugiego dania brak. Koniec i kropka.
1 miesiąc temu
Mi wychodzą najlepiej zupki, ciekawe czy moja córcia też w nich zasmakuje... Pozdrawiam no i smacznego :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
OdpowiedzUsuńMłoda mamo, na pewno córcia zasmakuje - nie ma to jak mamina kuchnia ;) U nas jeszcze babcia stanowi nielichą konkurencję :D No i słoiczki kupowane "w razie czego" są lubiane ;)
Właśnie u nas słoiczki przegrały z gotowanym przeze mnie jedzeniem. Kucharką dobrą nie jestem ale najlepsze danie dla synka to gulasz z kurczaka, ryba albo spagetti. Zupę zje ale kręci nochalkiem. I co ja mam z takim człowieczkiem zrobić :)
OdpowiedzUsuńWeszłam tu niedawno i bardzo mi się spodobało.
I gratuluję drugiej ciąży! (sama bym chciała)
Kasiu witam i cieszę się, że zajrzałaś i że Ci się spodobało :) A co do drugiej ciąży to jeśli nie ma żadnych przeciwwskazań - działaj :D
OdpowiedzUsuńU nas jedzeniowym hitem Zośki jest makaron świderki z sosem pomidorowym ze świeżych pomidorków i cebuli. Zje o każdej porze dnia i nocy! Akurat te produkty zawsze mam, więc jak jest kryzys lenistwa - w 10 min obiadek gotowy :)
ja tez kocham krem z marchewki, ale taki z grzankami, bez dodatkow imbiru i cynamonu, bo to nie moja bajka. ciekawa jestem w którym polskim domu kobiety wychowuja dzieci i maja czas na dwu daniowe obiady?;)
OdpowiedzUsuńSą takie - znam taką, co ma 2 urwisków, a u niej wiecznie 2 dania i ciasto, cudowna kobieta :)
OdpowiedzUsuńA ja pamietam ten ryz :) albo ziemniaczki gotowane, tudziez frytki :D oj pamietam :D
OdpowiedzUsuńA spaleniznę kotletową pamiętasz? ;)
OdpowiedzUsuń