Matka ma dziś totalnego lenia...
Nockę miała nieciekawą, bo Zośka pojękiwała, a Staś-kickboxer tańcował... Do tego pogoda iście barowa, ale że Matka do baru pójść nie może, to się dziś obija...
Ze spaceru nici, bo deszcz, do sprzątania weny nie ma (jakby kiedyś była...), no może pranie jakieś się zrobi... Ale to się nie liczy, bo pranie samo się robi. Obiad będzie ekspresowy z mrożonki "Warzywa na patelnię", a Zośka dostanie słoiczek. Nie zamierza Matka się tym stresować i mieć niepotrzebnych wyrzutów sumienia - wszak słoiczek według producentów to "środek spożywczy, który dostarczy dziecku wielu składników odżywczych niezbędnych do prawidłowego rozwoju". Więc Matka będzie dobrą matką i zadba o prawidłowy rozwój Zośki :D
Przecież lenistwo to nie grzech, prawda? Ja już dawno porzuciłam perfekcjonizm domowy na rzecz domowego realizmu. Perfekcyjną Panią Domu na pewno być nie zamierzam. Trochę kurzu i obiad z gotowca jeszcze nikomu nie zaszkodziły.
Za to Matka kontynuuje handlarskie interesy i nieźle jej to idzie. Nawet niedowiarek P., który uznawał to za marnotrawstwo czasu, sam zaczął podsuwać Matce coraz to kolejne graty do wystawienia. HA!
Jestę handlarą!
Korzystaj póki możesz bo potem będzie tylko więcej ;) poza tym popieram Twoje podejście do tematu! Wypoczęta mama to szczęśliwa mama, szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Więc jak się nie chce to nie ma się co zmuszać :)
OdpowiedzUsuńMaja właśnie! Więc oby było nas więcej, tych nie-idealnych gospodyń domowych ;)
OdpowiedzUsuńJa też dziś leniuchuję.
OdpowiedzUsuńCzasem to i matce można ;)
Oj, ja dziś też należę do leni. Pranie nastawione, co by Maluch miał co na siebie włożyć, a obiad wczorajszy.
OdpowiedzUsuńNo i prawda, że lepiej się człowiek czuje, jak trochę poleniuchuje? :)
OdpowiedzUsuńJa się w końcu nieco zmobilizowałam i poprasowałam 2 sterty ubranek Stasia. Już prawie wszystko - jeszcze troszkę malusich ciuszków schnie :) Uff, nieco mi lżej :)
kto by się zajmował takim przyziemnymi rzeczami jak sprzątnie i gotowanie?
OdpowiedzUsuńJa daję głownie słoiczki i córka żyje, a nawet ma się dobrze (oprócz przeziębienia). :-)
OdpowiedzUsuńCałe życie powtarzam wszystkim jaki ze mnie leń. Nawet jak mam dzień, że nie jestem. W ten sposób nikt za wiele ode mnie nie oczekuje :D Oprócz syna oczywiście. A słoiczki to ja podawałam długo. Bo w końcu tyle witamin... :D
OdpowiedzUsuńKasia, świetne podejście :) Chyba też zacznę częściej to powtarzać ;)
OdpowiedzUsuńA słoiczki samo zdrowie :) A Zosia lubi, bo misiu na nią patrzy ze słoiczka jak je ;)
A to ci P. ma Żoncię-Handlarcię :) I dobrze, przynajmniej stare graty pójdą won !
OdpowiedzUsuńAncia - i w szafach nieco przejaśniało ;)
OdpowiedzUsuńFajnie reklamujesz przedmioty na aukcje "kolejne graty":) takie "pa fo" popełniłaś jak mawiają francuzi:)
OdpowiedzUsuńAnonimowy Francuzie ;) Linków nie daję, nic nie reklamuję ;) Dla mnie graty - dla kogoś skarby!
OdpowiedzUsuń