Weekend totalnie zasmarkany.
Zdrowie moich maluszków nieco podupadło w ostatnich dniach - zarazę do domu przyniósł P., przejęła Zosia, następnie Staś a sztafetę
kończę ja... Młodszy zaliczył nawet sporą gorączkę i domową wizytę
lekarki, ale że osłuchowo czysty, to pozostajemy jedynie przy
oczyszczeniu nosa Katarkiem, inhalowaniu solą fizjologiczną, podawaniu Cebionu i syropu prawoślazowego.
Swoją drogą, dała bym Nobla temu, kto wymyślił aspirator kataru
podłączany do odkurzacza. Sprawdzał się u Zosi i sprawdza się u Stasia,
wszelkie gruszki i inne infekcjogenne Fridy poszły u nas w zapomnienie.
Wystarczą 2 sekundy i nosek czysty, a maluch może swobodnie oddychać :) Że takiego cuda nie było, kiedy ja byłam mała - trauma do gruchy pozostanie na wieki. Pewnie niektóre z Was podobnie jak moja rodzinka nie mogą się nadziwić
jak można dziecko do odkurzacza podłączyć - ale bez obaw. Końcówki tego aspiratora są tak skonstruowane, że redukują ciąg odkurzacza - a oprócz tego możemy
go też przecież redukować na samym
odkurzaczu.
Stasio chorobę znosi bardzo dzielnie i poza chwilowymi marudnościami - z
właściwą sobie pogodą ducha.. Gorzej z Zosią, która miała
dziś dzień ewidentnego buntu. Wszystko na nie, o wszystko płacz, wymuszanie... Mam gorącą nadzieję, że to
tylko gorszy dzień, a nie początek kolejnego okresu buntu dwulatka. P. jutro uderza w świat i zostawia nas na 5 dni... Zważywszy więc na moje osłabienie oraz Zosi bojowy nastrój moje nerwy mogą zostać
poważnie zszargane ;)
Z konieczności spędziliśmy weekend w domu, choć plany były ambitne i wypadowe :( Skończyło się sympatyczną wizytacją sióstr. P w naszym ciasnym królestwie ;)
Oto jak jeszcze spędziliśmy czas :D
Matka rozdziewiczyła także swoją maszynę do szycia. No cóż mogę rzec - początki są
śmieszne i szczerze przyznam, że myślałam iż jest to łatwiejsze...
Notorycznie zrywam którąś z nici, albo naprężenie za małe, albo nici
gdzieś poplątane ;) Bez kursu się nie obejdzie i jest plan na intensywny kurs weekendowy dla początkujących :D Mam bowiem pomysł na
własnoręcznie uszyty prezent na urodzinki Zosi, ale bez uzyskania jakichkolwiek umiejętności nie zamierzam się za to zabierać ;)
Miało być zdjęcie przy maszynie, ale zapomniałam, a maszyna już schowana...
2 miesiące temu
Hej popróbuj jeszcze z tą maszyną. Moje początkowe twory były tak kiepskie, że maszyna leżała nieużywana kilka miesięcy i chociaż krawcową nadal nie jestem to uszyte zasłony lub poduszki wyglądają naprawdę przyzwoicie. Ach i czy masz dobrą instrukcję do maszyny? To duży klucz do sukcesu. Ale jak pójdziesz na kurs to czekam na relacje i notatki:) Dzieciaki rozkoszne:) Te piękne prace farbami to dzieło Zosi?:) powodzenia w tygodniu i dużo ZDROWIA!
OdpowiedzUsuńBędę próbować, bo fajne to, ale sama z siebie się śmieję ;) Generalnie udało mi się zrobić coś ala kołderka dla lalki, hihi, ale dalekie to od ideału ;)
UsuńPrace to wynik współpracy mojej, Przemka i Zosi ;)
dzieła godne picassa :)_
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam :P
UsuńJak widze te kieliszki to jeszcze bardziej chce mi sie winka! a Ty pilas?
OdpowiedzUsuńTrzy łyki ;) Generalnie mówią, że pół kieliszka wina wieczorem, wtedy gdy jest dłuższa przerwa z karmieniem nie zaszkodzi... Tak wyczytałam gdzieś w diecie matki karmiącej, więc czasem zanurzę usta w tym pysznym płynie ;)
UsuńU nas aspirator do odkurzacza też się sprawdza. Miłosz ma już 3 tydzień katar. Ale Staś ma cudną czuprynkę. Wspaniała.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńżyczymy aby katar w końcu Was opuścił :)
O rany, jaką Staś ma fenomenalną czuprynę!!! Aaaaaa!!! :):):)
OdpowiedzUsuńDzięki. Te włosy rosną mu jak szalone!!! Szkoda że Zosia nie ma takich cudnych włosów - u niej rosną wolno i są słabiuśkie. Mogliby się zamienić ;)
Usuńale Ci synek rośnie jak na drożdżach :)
OdpowiedzUsuńwspółczuję z choróbskami...cały luty się też mordowałam ja i Pola :/
buziaki dużo zdrówka ;*
Jaką Staś ma fajna czuprynę!
OdpowiedzUsuńSmacznie i kreatywnie spędziliście weekend :D
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o takim aspiratorze, kurde przydałby mi się :D
Rewelacyjny i skuteczny :)
UsuńAż ciężko uwierzyć, ale Filipa katary jak dotąd omijają i na pojedyncze gile sprawdzała się gruszka. Ale jestem otwarta na nowości i jak by było to potrzebne, to odkurzacz by mi nie był straszny;)
OdpowiedzUsuńJak wybierzesz się na kurs, to zdaj relację, bo ja się zastanawiam, ale nie mam zielonego pojęcia na czym taki kurs polega;)
Kurs już za tydzień, ach!
UsuńOj tak, Katarek rządzi.
OdpowiedzUsuńOj tylko dlaczego dopiero przy trzeciej pannie na wpadliśmy hmmm
Dzieła plastyczne wspaniałe. Kiedy wystawa? Kiedy wernisaż? ;)
Jak się więcej uzbiera ;)
UsuńŻyczę zdrówka. Pysznie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńJakie piękne dzieła:) Oj ja się nie mogę doczekać aż z Moim Małym zaczną malować farbkami:D
OdpowiedzUsuńZleci szybciutko :) Odkryłam jednak wadę plakatówek - ciuchy do wyrzucenia, nawet vanish nie daje rady ;)
UsuńDo krakowa niedaleko chce staszka za zięcia!:D
OdpowiedzUsuńDo Krakowa niedaleko chcę staszka za zięcia! :) a maszyną tez mialam romans zeszłego roku. Jeden dzień trwal mój zapał :p
OdpowiedzUsuńDobra, swatamy! Twoja Zosia piękna :)
UsuńA u mnie oby zapał nie minął - za tydzień weekendowy kurs :D