Źródło: http://unweddedblissblog.wordpress.com |
8 października 2014. 31 lat temu, o 3 w nocy na świat przyszła mała, czarnowłosa osóbka. Matka Browar :)
Moja mama pod koniec ciąży ze mną :)
I mała Browarówna na świecie ;)
Jak wiecie z poprzedniego posta - 30 urodziny przeleżałam na oddziale noworodkowym po cesarce, która odbyła się dzień wcześniej. Dostałam tym samym najcudowniejszy prezent urodzinowy - mojego syneczka Stasia. Ale świętować się nie dało ;) Zwłaszcza, ze pół dnia przepłakałam za synkiem leżącym na innym piętrze, w inkubatorze...
Ale za to w tym roku całkiem urodziny świętowałam z wielką pompą, co dla mnie samej było sporym zaskoczeniem :)
Upieczony dzień wcześniej tort stał się atrakcją i osłodą babskiego spotkania przy kawie. Odwiedziły mnie 4 fantastyczne sąsiadki. Baby, jak to baby - nie mogły się nagadać ;) Najwięcej emocji dostarczyła nam tematyka okołoporodowa - wszystkie jesteśmy mamami, jedna z nas jest w drugiej ciąży. Zebrało nam się więc na wspominki tego, co rok temu - mojego porodu. I poszła lawina porodowych wspomnień. W każdym razie spędziłam cudownie odprężające przedpołudnie w doskonałym towarzystwie :) I jak tu się wyprowadzić z takiego osiedla?
I generalnie myślałam, że to na tyle świętowania tego dnia. Przecież świętowaliśmy dzień wcześniej potrójne urodziny Stasia, siostry P. i moje. Mieliśmy jedynie plan na zamówienie sushi kiedy P. wróci z pracy, do tego białe winko i relaks.
Jakież było moje zaskoczenie, kiedy po odebraniu Zosi z przedszkola spotkałam przez blokiem Klaudię - naszą "byłą" nianię. Myślałam, że idzie na jakąś rozmowę na naszym osiedlu - ponownie szuka pracy. A ona na to "Ja do Was, bo słyszałam, że się gdzieś wybieracie". WOW! Oczy mi wyszły z orbit, bo okazuje się, że po 12 latach związku i 8 latach małżeństwa mój mąż wciąż potrafi mnie zaskoczyć :) Zorganizował Klaudię na pół dnia - już od 15 - żebym mogła się "ogarnąć". Na szczęście już od rana byłam wyjątkowo ogarnięta :) Potem porwał mnie na fantastyczną kolację z orgazmicznym wręcz deserem, cudownym winem i błogą atmosferą. Jak dobrze było bez pośpiechu celebrować wspólny posiłek, tylko we dwoje.
Na tym nie koniec atrakcji, bo po kolacji mąż zabrał mnie do kina.
Fajnego mam męża, prawda? Najlepszego! Oj potrafi zapunktować i jak się okazuje, wywołać westchnięcia zamężnych koleżanek ;)
A co do kina właśnie - polecam Wam film "Bogowie". Kot robi robotę! Świetna gra aktorska, wciągająca fabuła, doskonale znana nam wszystkim postać. Pozostaje mi jednak cieszyć się, ze żyję w czasach, kiedy transplantologia jest już dobrze rozwinięta i społecznie akceptowana. W czasach, kiedy szpitale wyglądają nieco inaczej, niż 30 lat temu. Podejście do pacjenta też się zmieniło, ale czy w każdym aspekcie faktycznie na lepsze?
Ten dzień był totalnie wyjątkowy, pełen pozytywnych emocji i dostarczył mi masę energii. Poziom endorfin podskoczył mi o stokroć :) Dostałam taki ogrom życzeń, tak wiele dowodów sympatii, tyle ciepłych słów... Telefony, smsy, życzenia na placu zabaw i na Facebooku (przyznam, ze choć FB przypomina o urodzinach, to ilość ponad 100 życzeń kompletnie mnie zaskoczyła :) Cudownie jest mieć urodziny, cudownie jest czuć się lubianą, kochaną, zauważaną.
Dziękuję Wam za to, że taki próżniaczek jak ja mógł się tak wczoraj poczuć :)
Źródło: http://www.notonthehighstreet.com |
Źródło: http://www.zazzle.co.uk |
Przecież Ty na zdjęciu to cały Stasio!
OdpowiedzUsuńdokładnie o tym samym pomyślałam :)
UsuńCoraz częściej sama dostrzegam to podobieństwo :)
UsuńJaaa! Mężulo na medal. Mój mi taką akcję odstawił pól roku temu... pfff! I tak wiedziałam, że gdzieś pojdziemy- zero jakiejkolwiek konspiracji z jego strony.
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo podobna do mamy, a Twoje maluchy do Ciebie :)
Genów nie da się oszukać - Zosia cały tata, Staś cała mama :) Przynajmniej sprawiedliwie ;P
UsuńPowiem jedno. Już jako taki maluch jesteś tak bardzo do siebie podobna i do Stasia,albo Stasio do Ciebie. Prezentujesz też takie zaciekawienie światem w swoim spojrzeniu:) Cała Piwkowa Anna:) Super:)
OdpowiedzUsuńZaciekawienie i jakiś foch lekki ;) "Ejże, po co tyle zdjęć?!"
Usuńno to gratuluję :) Twoja Mama taka zadowolona na tym zdjęciu.... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWszystkiego naj, naj, naj! :)
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzięki!
UsuńWszystkiego najlepszego! Niesamowite jest to, że już jako taki bobas jesteś tak podobna do siebie obecnej :)
OdpowiedzUsuńA moja najmłodsza dziecina też mi prezent urodzinowy zrobiła i dzień przed moimi urodzinami przyszła na świat :D
No to sporo nas łączy :D Fajnie, bo można wspólnie urodziny obchodzić, zobaczymy jednak, czy po latach o naszych urodzinach będzie ktoś pamiętać, czy tylko o tych dzieciowych ;)
Usuńo kochana! fajnie obie jesteśmy październikowe dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńwszystkiego naj! spełnienia marzeń :)
wspaniałe te urodziny miałaś :)
buziaki
Dzięki kochana i Tobie też najlepszego :D
Usuńdzięki za 5 dni będę obchodzić :)
Usuńto samych cudowności, samiuśkich
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo :)))
UsuńWszystkiego naj, naj, naj!!!!
OdpowiedzUsuńA męża to i ja zazdroszczę. Nie wiem czy mój choć w połowie by się tak postarał.
Pokaż mu tego posta, może się zainspiruje ;) A tak serio, może nie jest pewien, co lubisz, z czego być się ucieszyła, czy chciałabyś wyjść z domu bez Filipa?
UsuńCudownie spędzony czas. :-) Ja też jestem październikowa - piona!
OdpowiedzUsuńPiona i najlepszego :)
UsuńBardzo fajny wieczorek, ja marze, żeby mnie tak mój Darek zabrał na taki wieczór, żebyśmy mieli chociaż odrobinę czasu dla siebie. Choć malutką. Zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńTylko pogratulować męża. Sto lat kochana :D
OdpowiedzUsuń