30 sierpnia 2014

Skończyły się wakacje, opustoszały plaże...

Autor: Matka Browar o 00:00 7 komentarze
To co dobre szybko się kończy... Jednak jak to możliwe ze dwutygodniowe wakacje nad morzem minęły w oka mgnieniu? Jesteśmy w domu już od poniedziałku, a ja nadal nie mogę sobie znaleźć miejsca...
Jak było? Chyba zdjęcia oddadzą więcej niż słowa ;)



Kąty Rybackie. Dwa domki. Cztery rodziny. 8 osób dorosłych, 7 dzieci.
Morze. Plaża. Wspólne śniadania w jednym z domków, wspólne obiady w restauracji, grillowanie, gry w Tabu i w tysiąca, kilkanaście obalonych butelek wina i kilkadziesiąt piwa. Wędzone, jeszcze ciepłe rybki wprost z wędzarni sąsiada, długie leśne spacery, wspólne plażowanie, morskie kąpiele i zabawy w piasku. Gwar, chaos, uśmiechy i dziecięce sprzeczki. Wycieczki do Trójmiasta, spotkania ze znajomymi, postrzyżyny Stasia i powolna, ale udana socjalizacja Zosi. Opornie to szło, bo Zosia nie jest królowa towarzystwa, ale pod koniec pobytu była już całkiem nieźle zaklimatyzowana. Gorzej z morzem, bo od samego początku szczerze znienawidziła  chłodne bałtyckie wody i poza dwoma razami na naszych rękach nie dała się namówić do wejścia do morza.
Nie sposób nie wspomnieć o ponad 5Gb zdjęć ;)


Tak przez większość wyjazdu "nosił się" Stasio ;)


A oto i cała nasza wakacyjna ekipa


Tak Zosia lubiła spędzać czas na plaży ;)


Czasem było też tak




A czasem tak ;)


Były dni, że Zosia dawała nam popalić ;) I tak się kończyły jej protesty - zasnęła na podłodze w ubraniu ;)


Stasio natomiast morze pokochał od pierwszego wejrzenia :)





Były codzienne wspólne śniadania - tu podstolik dla dzieci


 Wspomniane rybki - tu jeszcze ciepły łosoś z wędzarni zza płota.



Wspólne zabawy


Plażing i kopanie w piasku






Kąpiele morskie :)



Zachody słońca





Trójmiejskie wycieczki :)











Ośrodek Kultury Morskiej





Staś - jak zawsze bezproblemowy - miał mnóstwo opiekunów :) A raczej opiekunek ;)




Postrzyżyny Stasia. Pracowali nade mną 10 dni i w końcu się ugięłam... Włoski Stasia były rzadkie i się kołtuniły, pewnie więc ten zabieg dobrze wpłynie na jego fryz w przyszłości, ale do dziś nie mogę odżałować tych kędziorków nad uszkami...



Wycieczki różnej maści :)





W czasie wakacji stuknęła nam też 8 rocznica ślubu :) Była romantyczna kolacja tylko we dwoje, za co dziękujemy znajomym, którzy zostali z naszymi dziećmi :)

I sesja zdjęciowa była :) Matka została przegoniona po lasach i mokradłach, ale wyszły z tego cudeńka od Ewa Jezierska Fotografia. Będzie ich więcej :)





Dlaczego tak szybko musiało się to skończyć...


Przed nami jednak nowe wyzwania. Już od poniedziałku Zosia rusza do przedszkola. Za nami dwa dość udane dni aklimatyzacji przedszkolnej, tyle że w moim towarzystwie. Skłamałabym, gdybym napisała że nie obawiam się jak to będzie, ale zdecydowanie nie mogę się doczekać tego nowego etapu w życiu mojej już-nie-takiej-małej-córeczki...

Żłobkowanie Staśka ruszy nieco później, bo nastąpił poślizg w remoncie żłobka i otworzy się chyba dopiero w drugiej połowie września. Jednak o tego małego gagatka jakoś się nie martwię, bo podejrzewam że z jego pozytywnym nastawieniem wszędzie będzie mu dobrze. Pochwalę się jednak jeszcze, że Stanisław na wakacjach wreszcie nauczył się raczkować i wstawać przy czym popadnie. Żegnamy więc (oby tylko chwilowo) bezproblemowe i samodzielne usypianie syna, bo kto by tam leżał w łóżeczku, przecież trzeba STAĆ! ;)

 

Matka Browar w Niemczech Copyright © 2010 Designed by Ipietoon Blogger Template Sponsored by Emocutez