Jestem w domu z dziećmi od ponad 2,5 roku. Robię to, co robią inne mamy - zajmuję się dziećmi - przewijam, karmię, myję, podcieram, usypiam, wietrzę, spaceruję, zabawiam, książki czytam, przytulam. Zajmuję się domem - gotuję, sprzątam, piorę, robię zakupy i staram się znaleźć w tym wszystkim odrobinę siebie. Szyję na maszynie kiedy mam chwilę, piszę bloga, chodzę na interesujące i rozwijające warsztaty, spotykam się ze znajomymi. Mój wrodzony leń nie ma szans się za bardzo w tym całym chaosie rozpanoszyć...
Od poniedziałku Zosia poszła do przedszkola (to nic, że dziś już smarka na zielono i została w domu...). Niebawem Staś pójdzie do żłobka na 4 godziny dziennie, aby przyzwyczajał się powoli do tego, że od stycznia będzie tam spędzał 8-9h dziennie. Bo od stycznia wracam do pracy. Nie chciałam go dopiero wtedy rzucać na głęboką wodę, posyłając go od razu na cały dzień w obce miejsce. Chcę aby wcześniej się zaklimatyzował, powoli zapoznał ze żłobkiem, z paniami, z dziećmi... Aby odchorował to, co musi na początku odchorować.
I co ja słyszę? Że mi za dobrze, że co ja będę z tym czasem w domu sama robić...
A cholera jasna, że tak brzydko powiem, czy skoro jestem matką to oznacza, że nie mam już prawa do chwili spokoju, ciszy i samotności? Choćbym miała w tym czasie leżeć i pachnieć - czy trzeba to napiętnować? Przecież to, że moje dzieci będą przez te 4h w ciągu dnia poza domem nie zmienia tego, że muszę chałupę odsprzątać, pranie zrobić, zakupy do domu przytargać i obiad ugotować.
Ale nie, jestem wygodnicka. Chociaż to nie ja podsyłam małe dziecko na tydzień do dziadków, żeby spokojnie się wakacjować...
Tak, jest dziś we mnie jad. Jestem przeziębiona, zmęczona i wkurzona.
I miałam ochotę o tym napisać, więc piszę.
I tak, lubię sobie czasami zakląć.
źródło: http://polki.pl/
A po to bedziesz w domu sama zeby miec dzieci samodzielne i uspolecznione. I po to zeby ze mna wreszcie wypic kawe na spokojnie! Bo ja tez niby wygodnicka jestem i Synusia tez za niedlugo w swiat wypuszczam :)
OdpowiedzUsuńBaaardzo mi się ten plan podoba :)
Usuńz racji nie wyslania jeszcze dzieci do przedszkola i żłobka, ponieważ czas i sytuacja mi na to pozwala w pełni popieram Twoje podejście i rozumiem potrzebę pobycia troszkę samemu (zazdroszczę, zwłaszcza kiedy będziesz sama w łazience na siu siu;)). A tak serio, to na kawe i ja chętnie się piszę;)
UsuńZapraszam, bedziemy w kontakcie i dam znac kiedy ta wolność nadejdzie ;)
Usuńno koniecznie daj znać wczesniej, aby i moja wolność ugadała się z mężem na opieke nad chłopcami;) ps. uszy do góry!!!!
UsuńNie rozumie tego całego krytykowania. czy to się nigdy nie zmieni?! No hellou! Ludzie, zajmijcie się swoim zyciem!!!
OdpowiedzUsuńNiestety zawsze najdzie się ktoś kto wie lepiej jak powinnaś żyć...
UsuńI wlazłam i widzę błąd "rozumie"... aaaa,możesz to edytować?!:)
UsuńBardzo dobrze, że o tym piszesz. Komuś zawsze będzie krzywo, zatem trzeba mieć to w... głębokim poważaniu. Robisz to, co uznajesz za najlepsze dla Dzieci i Siebie i masz do tego prawo. Tak trzymaj :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki :) mam to generalnie gdzieś, ale irytuje mnie jak ktoś się miesza w nie swoje życie...
UsuńTakie już życie matek. Wiecznie muszą słuchać, jakie to są wygodnickie bo dbają o siebie/mają czas na hobby/mają jakiekolwiek życie poza dzieckiem. Trzeba się chyba po prostu do tego przyzwyczaić i olewać :) W społeczeństwie panuje powszechne przekonanie, że matka powinna wypruwać sobie żyły, a jak tego nie robi, to widocznie jest złą matką.
OdpowiedzUsuńTo smutne, że kobiety same na siebie taki bicz kręcą...
UsuńTo ze mnie juz chyba tragiczny przypadek lenia, bo dziecko do przedszkola na 6h wysłałam, a do pracy jeszcze nie wróciłam... Najgorzej jest przejmować się takimi "przytykami". Głowa do góry i rób swoje :-)
OdpowiedzUsuńTak właśnie zamierzam, dzięki :)
UsuńTeż mam dziś taki dzień, ale takie jest myślenie ludzkie. Mam taką koleżankę, której tylko mąż pracuje. Gdy jest w domu, to usiąść spokojnie nie może, bo ciągle ma pretensje, że ona nic nie robi. Nie patrzy, że dom wysprzątany, dzieci zadbane, obiad pod nos. Ona załatwia wszystkie sprawy urzędowe, zdrowotne itp. To skoro mąż potrafi tak myśleć, to co dopiero inni ludzie.
OdpowiedzUsuńMąż do odstrzału...
UsuńHi, hi, Aniu odważna ta osoba, która zafundował Ci taki wykład:) Na szczęście to są Twoje dzieci i Twoje decyzje, z co ważniejsze, masz świadomość, że bycie mamą, to ogromne szczęście a nie zawód-męczennica.
OdpowiedzUsuńTa osoba naraziła się tym samym na nieukrywaną moją irytację, zły dzień wybrała ;)
UsuńDanusiu Ty jesyeś przykładem tego, jak fantastycznie mozna godzić rolę mamy, żony i aktywnej zawodowo i towarzysko kobiety :)
I bardzo dobrze, że napisałaś. Czemu Ci co nic im do tego mają najwięcej do powiedzenia? Zazdroszczą chyba bo nic innego mi do głowy nie przychodzi! Ja też za pół roku mam zamiar Zosię posyłać na choćby 2 godziny aby się klimatyzowała.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze że posyłasz, kontakt z innymi dziećmi jest dziecku potrzebny, a Matkom odpoczynek :)
UsuńBo ludzie myślą, że misją życiową matki jest wieczne obracanie się wokół dzieci... po co matkom chwila spokoju? No koniec świata. Szlag mnie na coś takiego trafia!
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, że te słowa usłyszałam od przysłowiowej Matki Kwoki, która osacza swoje dziecko i nie daje mu swobody, choćby w kontaktach z rówieśnikami...
UsuńStraszna pogarda w Twoich wypowiedziach. Musisz być bardzo nieszczęśliwą i smutną kobietą. Można tylko czuć do ciebie żal...przykre to...
UsuńPrzeciwnie, dobrze mi na tym świecie :)
UsuńWidzę że wyrabiasz sobie zdanie o mnie drogi Anonimie na podstawie jednego posta, nie wiedząc nic o moim życiu, przygodach, radościach. Zapewne zresztą przybywasz z szeregów "wroga" ;)
Widzę, że ciekawy wniosek. Kto ma inne zdanie niż Ty to wróg. Tak daleko nie zajdziesz.
Usuńeot.
A no właśnie. Ja też mam dużo zajęć, między innymi 7 razy w miesiącu idę na 12 godzin do pracy i radzimy sobie bez żłobka. No ale teraz mam drugą pracę zdalną i codziennie siedzę do 3 w nocy, a mam jeszcze przecież swoje pasje, zajmuję się domem itd. Rozmyślam nad żłobkiem, ale pewnie spotkam się z podobną reakcja.
OdpowiedzUsuńOlej reakcje i pomyśl o sobie! Podziwiam Cię, ze tak świetnie to ogarniasz!
UsuńZgadzam się z Tobą. Mnie na szczęście omijały takie komentarze, jak puściłam dziecióra do żłoba nie mając pracy na pełen etat, ale żeby tej gorącej kawy i spokojnego ogarnięcia domu wypominać - wstyd. Choć ja najbardziej lubię teksty w stylu: ja miałam trójkę dzieci, gospodarkę na głowie i dawałam sobie radę, a ty jak zwykle marudzisz ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, znam te teksty! I jeszcze w domu pachniało zawsze ciastem, dzieci oprane, pościel wykrochmalona itd ;) Tyle że w gospodarkach było zwykle też starsze pokolenie, które nieco pomagało przy dzieciach :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMy się przymierzamy do posłania Filipa do Klubu Malucha i też spodziewam się miłych komentarzy. Już od 9. miesiąca byłam katowana pytaniami kiedy wracam do pracy, a gdy się okazało, że jestem w ciąży, to usłyszałam, że zaszłam w ciążę po to by tego uniknąć. Ręce mi opadły i postanowiłam się tym nie przejmować.
OdpowiedzUsuńCo za bezczelność, jak ktoś mógł Ci tak powiedzieć?! U mnie też tak wyszło, ze nie wróciłam do pracy między ciążami, choć chciałam. Ale druga ciąża była zagrożona i po prostu nie mogłam... Jeszcze zdążymy się napracować :)
UsuńMam to samo! Wkurzają mnie okropnie docinki " Zuza w przedszkolu to teraz masz tyleeeeee czasu" ... Przecież nie musimy się tłumaczyć co robimy ze SWOIM wolnym czasem. Tym bardziej, że od kilku lat miałyśmy go jako Matki dość mało... Kiedy można usiąść na chwilę dłuższą z książką i kawą w spokoju? Ciężko pewnie znaleźć taki moment. Dziecię me jest moją największą miłością i nie zmieniałbym życia na żadne inne, ale to nie znaczy że należy nas negować za chęć kilku wolnych chwil... :) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńech książka... Zwykle otwieram ją wieczorem, po to tylko, aby po 4-5 stronach odpłynąć :( A z tym wolnym czasem - dziś o 8 zaprowadziłąm Zosię do przedszkola. Wracając zrobiłąm zakupy na obiad, zrobiłam i zjadłam ze Stasiem śniadanie. Pobawiłam się ze Stasiem z pół godziny, uśpiłam go, wstawiłam pranie, umyłam łazienkę, zrobiłam obiad, wywiesiłam pranie i wstawiłam następne, Stasio wstał, więc przewijanie itd. I jest 11:50 a ja nie siadłam ani na chwilę tak na zupełnym luzie... Zaraz zjemy ze Stachem obiad, po 14 idziemy po Zosie i tyle by było "relaxu" ;)
UsuńTo normalne :/ niestety. Co gorsza, częściej można usłyszeć takie teksty od innych matek, a spróbuj jednak zostać w domu, to Cię okrzykną kurą domową, co to pasożytem na pensji męża jest i nie zależy jej na własnej karierze...
OdpowiedzUsuńNie dogodzisz :/
O widzisz, to są doskonałe argumenty w kolejnej dyskusji z ową osobą ;)
UsuńOjojoj... nie wiem, kto Ci zalazł tak bardzo za skórę, ale moje zdanie jest takie, że nie powinnaś się nim wcale,ale to wcale przejmować, Twoje życie, Twoja rodzina i Twoje życie. Wścibskim nosom nic do tego ;)
OdpowiedzUsuńNie przejmuję się, choć chwilowo podniosło mi to ciśnienie, i stąd ten post. Niestety po tej kuli ziemskiej stąpa masę wścibskich ludzi, którzy najbardziej lubią mącić w nie swoim życiu ;)
Usuńuważam,że innym nic do tego co Ty planujesz...każdy ma swoje życie i nikt nie powinien go krytykować ani się wtrącać!
OdpowiedzUsuńłączę się z Tobą w złości ;)
Bo jak się jest matką to trzeba być prawdziwą kurą domową skąd takie przekonanie u ludzi... Nie wiem czy matka nie ma prawa do chwili spokoju relaksu odpoczynku zrobienia paznokcie czy makijażu.... Szczęśliwa matka to i dzieci szczęśliwe:)
OdpowiedzUsuńJa też przeziębiona i też wkurza mnie takie biadolenie. Niczyja to sprawa czy w czasie tych 4 godzin leżysz i pachniesz czy robisz coś innego - twój czas, twoja sprawa, dżizas...
OdpowiedzUsuńMnie tak samo wkurza jak ktoś stwierdza, że nie pracuję bo przecież mam urlop macierzyński. Ktoś kto nazwał to urlopem był idiotą;)
PS Zdrówka życzę:)
W zeszłym roku, gdy podjęliśmy decyzję o tym, że syn pójdzie do żłobka, zalała nas wręcz fala krytyki. Najbliższa rodzina naciskała, żeby tego nie robić, otoczenie zachowywało się jak byśmy małemu krzywdę tym wyrządzali, krzywo się na mnie patrząc i sugerując, że robię to dla własnej wygody. Żłobkowe opiekunki otwarcie mówiły, że skoro SIEDZĘ w domu z kilku miesięczną córką (bo przecież siedzę, nic nie robię, nie? wiadomo!) to oddawanie syna do żłobka jest bez sensu i tak w ogóle nie powinno być.
OdpowiedzUsuńNa palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które wspierały nas w tej decyzji, a był to naprawdę ciężki okres, szczególnie, że mój mały wrażliwiec bardzo długo się adaptował. Cała reszta z całych sił starała się budować poczucie winy (nawet im się udawało), że przecież skoro nie wracam do pracy, to co za pomysł z tym żłobkiem?! Bez próby zrozumienia, poznania przyczyn, czegokolwiek...
Dzisiaj zaczęliśmy adaptację w nowym żłobku. Za półtora miesiąca mam zacząć pracę. Po ubiegłym roku nastawienie mam dość bojowe, jeśli chodzi o jęki i stęki, jakie to te moje dzieci biedne a jaka to ze mnie matka...
Życzę powodzenia:)
Sądząc po wpisie i tonie chyba jednak ktoś musiał trafić na Twój czuły punkt i przynajmniej zachaczyć lekko o prawdę. Jeśli byłoby to takie obojętne to powinno przejść bokiem. Z reguły bywa tak, że prawda boli. Sam wpis wygląda na obronę przed samym sobą i zapewne przed kawałkiem prawdy. Czasami ludzie nie mają dystansu do siebie i potem pełno jadu w internecie. Według mnie Twój wpis słabo świadczy o Tobie, bo ile to trzeba mieć jadu w sobie, aby wylewać na cały świat tyle pomyj na kogoś. Przy okazji wypominając komuś coś innego ciekaw jestem czy chociaż sprawdzonego. Najlepiej się użalać nad sobą... Chyba to nienajlepiej świadczy o autorce, skoro jej nie znając, nasuwają się takie wnioski.
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem, czy autorka miała chociaż trochę cywilnej odwagi, żeby to powiedzieć osobiście. Czy jest to tylko internetowy hejt, a pani jest zwykłym trollem. Bo w internecie łatwiej i nie trzeba się konfrontować.
UsuńO, jak miło, mam pierwszego hejtera :) Witam!
UsuńMasz rację, prawdą jest to, że marzę o odpoczynku od sikania w towarzystwie dwójki dzieci i gotowania z synkiem wczepionym w nogę. Pewnie większość mam ma takie odczucia, tyle że nie każda może sobie na to pozwolić, z różnych względów.
Próżna ja, będę samotnie gotować, robic zakupy, pranie wieszać, szyć na maszynie, sprzątać i słyszeć własne myśli ;)
Zapewne w tych 4h dziennie braknie czasu na wspomniane malowanie paznokci.
Hejterze miły, owszem, miałam cywilną odwagę wyrazić swoje niezadowolenie osobiście i dobitnie, na co mam conajmniej dwóch świadków.
UsuńDo tego nie bardzo wiem gdzie te "tyle pomyj" w kierunku tej osoby... Miło mi że sądzisz, że czyta mnie cały swiat :)
Zapraszam do lektury reszty moich postów, może przekonasz się czy mam dystans do siebie, czy nie ;)
Ktoś napisał, co mu się wydaje i od razu, że hejter? Jezusie Nazarejski...
UsuńJeśli ktoś nazywa mnie trollem, a powyżej takie określenie padło, to dla mnie jest hejterem.
UsuńOoo jak ja marzę o chwili dla siebie. Bez dzieci,bez męża...SAMA. Samiuśka. <3
OdpowiedzUsuńGratuluję Hejtera :) Co tam 4 godziny, pomyśl tylko o tych matkach, jak ja, które oddają dziecko na 8 godzin do żłobka. To są dopiero karierowiczki! W domu samo się sprząta i gotuje i robi to wszystko co robią matki siedzące w domach i nie chodzące do pracy. Męża i dziecka to właściwie się w ogóle nie zauważa, tylko maluje się paznokcie na modne dwa kolory :) Ostatnio słyszałam taką audycję w radiu, o "menadżerce własnego domu", która zrezygnowała z pracy, żeby "zarządzać domem" podczas gdy dziecko jest w szkole a mąż w pracy. Telefony do studia się rozdzwoniły z wyrazami uznania dla ogromu wysiłku, jaki taka Pani wkłada w obraną drogę i z gratulacjami podjętej decyzji. Przyznam, ze lekko mnie trafiło, bo wiem jak to jest siedzieć w domu - nie lekko, ale jak się pracuje wcale nie jest lżej. Trzeba zrobić to samo i w międzyczasie poświecić maksymalnie dużo uwagi dziecku, które wraca stęsknione, o mężu nie wspomnę :) I tak źle i tak nie dobrze... Jedno jest pewne, wszystkim nie dogodzisz:)
OdpowiedzUsuńSOVA
aż się włos jeży na głowie jak czytam te anonimy (te niepozytywne komentarze) same głupoty jak dla mnie, bo znam Cię i wiem jaka jesteś. Dlatego właśnie nie piszę bloga i nie udzielam sie na forach i blogach (ten jest wyjątkiem) i rzadko kiedy w grupach na fb bo szkoda mi czasu na denerwowanie się. Niestety Bozia ma różnych lokatorów...
OdpowiedzUsuńI
:-) Dzięki :-) Kto mnie za, ten wie jak jest :-)
UsuńZawsze łatwiej jest krytykować z boku i oceniać życie innych. Nie każdy ma dziadków na miejscu i nie każdy chce zrobić coś "więcej" w tym życiu. Grunt to być sobą i nie przejmować się, chociaż nie jest to łatwe. Ja osobiście nie wiedzę nic złego w oddaniu maluchów do instytucji typu żłobek, czy przedszkole. Spokojniejsza i choć trochę wypoczęta mama to spokojne i uśmiechnięte dzieci,a przy okazji ogarnięta chałupa:)
OdpowiedzUsuńJestem w ciąży (drugiej), a moja pierwsza pociecha chodzi codziennie do żłobka. I nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Ale muszę przyznać, ze nikt mnie za to nie skrytykował. CO więcej - spotykam się ze zrozumieniem. Także - przykro mi, ze Ty w tej sprawie trafiłaś na krytykę i hejetra.
OdpowiedzUsuń