Jak ją ćwiczyć w obliczu buntu dwulatka, braku drzemek i codziennych
pobudek o 6:20? Jak odnaleźć w sobie oazę spokoju przy awanturach o
każde wypowiedziane przez mnie nie, nie wolno, o każde proszę; przy wiecznych żądaniach o bajki i mój
telefon - bo to przecież fantastyczna zabawka jest...
Po raz kolejny zaczynam zdawać sobie sprawę jak kiepska ze mnie mama, bo z tą
cierpliwością nie jest niestety tak, jakbym chciała. Dochodzą do tego
wyrzuty sumienia - bo czasem podniosę głos, bo może nie jestem dość wspierająca i
czuła, bo dużo wymagam, ale czy dostatecznie wiele daję w zamian? Widzę, że nieświadomie powielam cholerne błędy mojej własnej mamy, za które zdarzało mi się poczuć do niej złość i urazę, które pamiętam do dziś... I do tego mój egoizm daje o sobie znać... Mam totalny niedoczas jeśli
chodzi o własny odpoczynek, potrzeby i zainteresowania - maszyna, blog, forum i
książki leżą odłogiem. Te ostatnie piętrzą się i czekają na nie-wiadomo-kiedy-i-co. Tyle jest cudowności, które chciałabym przeczytać, ja przecież tak kocham czytać! Czeka więc również wciąż zafoliowany Blog Kominka, który dostałam na urodziny... O zaległości w filmach nawet nie wspominam. Od miesiąca
próbuję przysiąść nad fotoksiążką na 2 urodziny Zosi - do tej poty
bezskutecznie. To samo z wywołaniem zdjęć z ostatniego 1,5 roku naszego
życia... Zosia po prostu nie da mi usiąść do komputera, bo zaraz chce bajki...
Ale spokojnie - nie jest tak totalnie źle ;) W końcu wiosna przyszła! Wiosna więc zagościła też w
naszych skromnych czterech kątach ;) Zabrała się Matka za wiosenne porządki, wywaliła nieco
ciuchów swoich, a P. zrobił to samo ze swoimi. Dziecięce szafy też się przeluźniły ;) Zamówiliśmy tez dorosłe łóżko dla Zosi - może w nim będzie chciała drzemać i lepiej spać w nocy... Pokój dziecięcy przejdzie więc
prawdziwą przemianę. Już się cieszę na organizację kącika Zosi!!!
Do tego okna pomyte, balkon wyszorowany - można w pełni cieszyć się słonkiem, zaglądającym do naszego mieszkanka :)
Dziś wraz ze Stasiem otworzyliśmy też sezon chustowy. Nie był chustowany dobre 3 miesiące, ale na szczęście okazało się, że nadal bardzo to lubi :) z tą różnicą, że już nie zasypia zaraz po zachustowaniu, a chłonie świat swoimi ciekawskimi oczyma i rozsyła uśmiechy na prawo i lewo ;)
1 miesiąc temu
Nie pisz, że kiepska mama z Ciebie, bo na pewno tak nie jest! Każda z nas traci czasem cierpliwość i podniesie głos.
OdpowiedzUsuńZosia jaka strojnisia :D
P.S. Z telefonem mam to samo.
Nie jesteś kiepską mamą! Nie możesz tak mysleć! Każdemu się kiedyś cierpliwość kończy!
OdpowiedzUsuństasiu jakie ma w porzo buciki
OdpowiedzUsuńCierpliwość... Mamy być wyłącznie wystarczająco dobrymi rodzicami, nie idealnymi i złą matką to na pewno nie jesteś!!!! Pocieszę Cię, że bunt dwulatka to pryszcz, z tym, co przychodzi potem:) Kurcze i tak naprawdę cholera jasna ZŁOŚĆ nie jest złym uczuciem, anie w nas, ani w naszych dzieciakach. Jej okazanie może być niedopuszczalne albo dopuszczalne, ale cholera jasna dajmy się sobie i dzieciom złościć. Jutro nowy dzień:) Moje książki też stoją odłogiem ale wiem, że odnajdę czas... którego ciągle brak:) trzymam kciuki za spokojną resztę tygodnia i czekam na relacje, jak przyjdzie łóżko dla Zosi:)
OdpowiedzUsuńDziś faktycznie był nowy i lepszy dzień, choć wiem, że te gorsze wrócą nie raz. Niestety wpadanie w złość Zocha ma ewidentnie po mamuśce...
Usuńmoja Pola również podkrada telefon :)
OdpowiedzUsuńnie myśl o sobie źle matka :) każdemu się zdarzą nerwy trzymaj się ciepło ;*
Gdybyś, będąc 24h z dwójką takich małych szkrabów, bez często wyjeżdżającego męża, nie straciła nigdy cierpliwości - zaczęła bym się poważnie zastanawiać czy jesteś normalna ;)
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że każda mama, gdy już 74 raz tłumaczy coś dziecku i widzi, że na nie to zupełnie nie działa, traci cierpliwość. Każda z nas chciała by być idealną mamą, móc realizować swój plan, trzymając się wszystkich ustalonych przez siebie założeń i zasad. Jednak jest tyle zewnętrznych czynników, które mają wpływ na nasze "tu i teraz", że nie da się tego zrobić tak, żeby było w 100% super!
Powiem Ci w tajemnicy :P że idealny rodzic nie istnieje ;)
Powodzonka!
6.20? Tak późno? Zazdroszczę :) U mnie standardem jest 4.30 a 5.30 to już luksus. Cóż można się przyzwyczaić i do tego :) wiosna przyszła więc już jasno o tej porze a nie jak w zimie środek nocy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mój Kuba od niemal samego początku do mniej więcej 3 lat budził się około 6 - z tym, że jak wychodziłam do pracy, to w sumie mi to nie przeszkadzało, gorzej w weekend. Dopiero po 3 urodzinach przystopował i daje się wyspać, a nawet jak i wstanie wcześniej, to zajmie się sam sobą i człowiek może trochę dospać ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Jesteś wspaniałą mamą! Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości!
OdpowiedzUsuńA przy dziecku czasem puszczają nerwy...sama się wczoraj o tym przekonałam, wystarczył skok rozwojowy + zęby i 3 godziny snu w nocy. Jesteśmy tylko ludźmi :*
Każda mama ma czasem dość i chwilę załamki, ale najważniejsze w tym jest żeby sie podnieść i sporostać wszystkiemu :) i Tobie się to udaje
OdpowiedzUsuńPokaż mi matkę, której nigdy nie puściły nerwy. To nie znaczy, że jesteśmy kiepskimi matkami. Mi ostatnio też brak cierpliwości, ale na szczęście wiosenna pogoda działa kojąco;)
OdpowiedzUsuńu mnie się chyba dołożyło nieodstępujące mnie na krok od 2 tygodni przeziębienie...
UsuńJak ja dobrze znam ten wieczny niedoczas! Książki do przeczytania, gdyby je ułożyć jedna na drugiej, sięgnęły by około 150-170 cm. Nie potrafię nie kupić, ciągle mam nadzieję, że już niedługo przeczytam.
OdpowiedzUsuńDo fotografii nie wiem kiedy wrócę...Ech..