W niedzielę 9 listopada Matka wyrwała się z domu na kolejne blogerskie spotkanie. Nie byle jakie spotkanie, bo zorganizowane w szczytnym celu - zbiórki pieniążków dla chorego na autyzm 6-letniego Patryka - podopiecznego Małej Orkiestry Wielkiej Pomocy.
Tym razem będą 2 posty. Nie da się, no po prostu nie da się tego wszystkiego ogarnąć w jednym poście, bo musielibyście spędzić nad nim chyba z pół godziny, albo od razu zamknęlibyście mojego bloga ;) A wszystko przez ilość prezentów, które przywiozłam do domu :)
Otóż wyrwałam się z domu SAMA. Spotkanie odbywało się w Parku Family Fun w Oświęcimiu, gdzie dzieci były jak najbardziej mile widziane. Dlatego zostałam uznana za wyrodną matkę, która odmawia dzieciakom frajdy ;) Ale tak naprawdę to po prostu chciałam oszczędzić masakry mojemu P., który przez 4 godziny musiałby latać po całym tym małpim gaju za naszą dwójką, a jakoś na razie jeszcze nie opanował umiejętności rozdwajania się ;)
Sam Park Family Fun - rewelacyjne miejsce. Nowiutkie - otwarte dopiero w lipcu tego roku, świeżutkie, nowoczesne, kolorowe i zapewniające całą masę rozrywki całej rodzinie. Do tego kawiarnia dla rodziców z doskonałą widocznością całej sali zabaw. Świetne pomyślane i świetnie wykonane :)
Właśnie tam, w sali urodzinowej odbyło się spotkanie Oświęcim dla blogujących mam, objęte patronatem Prezydenta Miasta Oświęcim. Wśród setek toreb z prezentami (ale o tym będzie następny post) zasiadło 12 wspaniałych kobiet.
Bellove
Skrzydlate Rogate
Tam jedziemy
Marzec2015
Zosinkowa Kraina
Podwójnie szczęśliwa
Potworkowa kraina
Babatu
Skrzydlate Rogate
Tam jedziemy
Marzec2015
Zosinkowa Kraina
Podwójnie szczęśliwa
Potworkowa kraina
Babatu
Czas przewidziany na spotkanie (4 godziny) zleciał w jakimś szalonym tempie! Rozmowy, konsumpcja i warsztaty, a do tego losowanie prezentów i wygłupy w Foto Budce od FotoDziobak i już trzeba było zmykać do domku... A ja w tym towarzystwie chętnie posiedziałabym do wieczora ;)
Ale po kolei ;)
Na początku powitały nas organizatorki - Iza z Bellove oraz Kasia z Dziennik mamuśki.
Dziewczyny nakazały nam się ładnie przedstawić i właśnie wtedy okrzyknięto mnie wyrodną matką, która zostawiła maluchy w domu :)
Dziewczyny nakazały nam się ładnie przedstawić i właśnie wtedy okrzyknięto mnie wyrodną matką, która zostawiła maluchy w domu :)
Do tego już po chwili zostałam wrobiona w krojenie torta ;) No ale cóż, ma się tę wprawę więc siary nie było ;)
Tort był przepyszny! Torty z pomysłem dają radę - zapamiętam na przyszłość :) Konsumpcja tego cuda przebiegała przy akompaniamencie sporej porcji plotek i salw śmiechów.
Niedługo potem Fotograf Iga Niezgodzka udzieliła nam kilku porad w kontekście fotografii dziecięcej. Sama chętnie skorzystałam z jej doświadczenia i zadałam dziesiątki pytań dotyczących ustawień mojego aparatu, czasu naświetlania, wielkości przesłony, ISO i innych fotograficznych szczegółów, które wpływają na końcowy efekt - zdjęcie. Generalnie jak dla mnie obecność Igi i jej wykład - bardzo na plus :)
Po przerwie na małą wyżerkę od Restauracji La Rossa i Restauracji Szafran nastąpił czas na kolejny wykład - o prawidłowym rozwoju dziecka. Poprowadziły je Panie fizjoterapeutki z BIO-REH. Bardzo przydatny był to wykład - dowiedziałyśmy się na co zwracać uwagę w postawie naszych dzieci, o powinno nas zaniepokoić, jakie są kamienie milowe w rozwoju dziecka... Utwierdziłam się w przekonaniu, że chodziki dla dzieci to najgorsze zło, tak samo jak nosidła-wisiadła (ludzie, dlaczego robicie swoim dzieciom taką krzywdę...?). I że do 3-4 roku życia dziecko powinno chodzić bosko jak najczęściej się da. Żadnych butów w domu - skarpetki ze skórzaną lub gumową podeszwą - TAK. Stopa dziecka musi swobodnie pracować, a sztywna podeszwa to uniemożliwia. Nie dla kapci ze sztywną podeszwą! Nie dla butów ortopedycznych bez wyraźnych wskazań!
Po wykładach oddałyśmy się totalnemu szaleństwu za sprawą foto-budki od FotoDziobak. Totalna głupawka, peruki, różowe okulary... No popatrzcie same.
Zdjęcia tylko potwierdzają to, że na spotkaniu były same zajefajne babki :D Czułam się w ich towarzystwie tak, jakbyśmy znały się od lat - a przecież wcześniej miałam okazję poznać tylko Bellove i Skrzydlate rogate!
Potem odbyła się zbiórka pieniędzy dla chorego na autyzm Patryczka. Udało nam się uzbierać 1100zł! Czyż to nie wspaniały wynik?
I na koniec gifty, fanty, dary losu czy jak kto woli ;) Tu dziewczyny nas totalnie zaskoczyły - po prostu i dosłownie puściły nas z torbami! Ilość toreb i upominków w nich schowanych przeszła nasze najśmielsze oczekiwania!!! Ale o tym co w nich było przeczytacie w następnym poście :)
Ach, no i jak mogłam zapomnieć! Był też konkurs na Funky Skarpety, w którym zajęłam exequo jedno z 3 pierwszych miejsc ;) Moje skarpety powstały przy wydatnym udziale Zosi. Ponoć na jednej z nich jest mama, na drugiej tata. Także ten. Także tego ;)
Po części oficjalnej Matka miała wracać do domu. Nie udało się, bo Amelia z Zakątek Gabisia oraz Justyna z Zosinkowa kraina namówiły mnie na obiadek w Restauracji Szafran wraz z ich drugimi połówkami i pociechami. Kolejne 2 godziny upłynęły więc w miłym towarzystwie przy smacznym jedzonku.
I w końcu przyszło wracać.
To była cudowna sobota!
Zapytacie może: po co warto jeździć na spotkania blogerów? Po to żeby poznać fantastyczne osoby, a takich w Oświęcimiu nie brakowało!
Fotobudki chyba stworzono specjalnie dla Ciebie :D
OdpowiedzUsuńKOCHAM je, mam już spore portfolio Fotobudkowego freaka ;)
UsuńŁoooo chooo jak pięknie napisane :) aż mi się łezka zakręciła i wszystko przypomniało :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie powtórka MUSI BYĆ :)
UsuńSobota?:D Matka Ty coś piłaś? hehe
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem, to była niedziela :D
Ło matko, musze przestać łoić te browary :P
Usuńno ładnie...:) a może nie poprawiaj?! za kilka lat poczytasz i będziesz się śmiać z tych pomyłek :)
UsuńFaktycznie, ciężko w jednej notce ogarnąć jeszcze sprawę upominków. ;-D Mam nadzieję, że uda się coś jeszcze zorganizować. :)
OdpowiedzUsuńKasia organizujcie! Ja juz sie piszę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny mega zakręcone!
Haha co do upominków, to myśmy już część zjedli :P
Dziewczyny wstydźcie się! Zamiast licytacji na chore dziecko rozdzieliłyście wartościowe podarunki od ofiarodawców - przeznaczone na licytację - między sobą.... ehhhh:-(
OdpowiedzUsuńMoże czytaj ze zrozumieniem - zebrałyśmy 1100zł! To była zbiórka pieniędzy na rzecz chorego Patryczka, nie licytacja...
Usuńhmmmm, w takim razie kiedy i gdzie odbędzie się licytacja przedmiotów, o których wspominał Prezydent Miasta w swoim liście i które były opisane jako przeznaczone na licytację na:
OdpowiedzUsuń://www.facebook.com/oswiecimdlablogujacychmam?ref=profile
?
Owszem, na spotkaniu miała odbyć się licytacja, lecz ze względu na zbyt dużą ilość 'fantów', a zbyt mało czasu - wszystkie rzeczy zostały rozdzielone na 12 uczestniczek, została przeliczona ich łączna wartość i ustalona kwota minimalna jaką każda uczestniczka miała przekazać na dziecko. Byliśmy ograniczeni czasowo i nie było innego wyjścia. Swoją drogą - przy licytacji na pewno nie nazbierałoby się tyle pieniążków jaką się udało uzbierać w ten sposób.
UsuńFanty przeznaczone na licytacje warte ok 5000 zł rozdzieliłyście między siebie za łącznie 1100 zł. To nawet nie jest 100 zł za osobę. Tłumaczcie się jak chcecie, ale to są słabe tłumaczenia...:-( smutne to wszystko, bo pod przykrywką pomocy choremu dziecku, półsierocie, nieźle się obłowiłyście:-( Wstydźcie się chytrusy...
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim wg mnie liczy się fakt, że dziewczyny organizatorki zorganizowały taką akcję, że zgromadziły te "fanty", poświęcając masę czasu i serca... 1100 zł trafiło do Patryczka, a gdyby nie ich pomysł, chęci i czas, nie trafiłoby nic. Poza tym, skąd pewność, że przy licytacji suma wyniosłaby 5000zł? Na spotkaniu było 12 blogerek, nie milionerek...
UsuńPolecam inne licytacje na innych blogach i spotkaniach, gdzie Kulczyka też nie było, a kilkanaście mam za kilkanaście przedmiotów uzbierało większe sumy. Nie ma pewności, że byłoby 5000zł, ale i nie ma pewności, że byłoby mniej niż 1000zł, prawda? Szumne hasło LICYTACJA używane w listach do prezydenta miasta, sponsorów, na profilach i blogu to zwykła lipa. Trzeba było napisać, że to zwykłe prezenty dla uczestniczek... Ale wtedy prezentów mogłoby nie być, bo to nie tak chwytliwe jak chore dziecko. Nie wystarczyła jedna reklamówka z prezentami, darmowe jedzenie i miło spędzony czas? A skoro nie było licytacji, to dary powinny trafić do Patryczka, domu dziecka...Opcji jest wiele drogie panie.
OdpowiedzUsuńOpcji jest wiele, ale wy obdarowałyście siebie, osoby najbardziej potrzebujące.
UsuńOK, po prostu sądziłam, że jak się organizuje licytację charytatywną i do jej nagłośnienia pożytkuje się Fundacją, Prezydentem Miasta, mediami to dąży się do zgromadzenia jak największej kwoty, a nie oddaje sprawę walkowerem wprowadzając w błąd Fundację, dziecko, Prezydenta i wszystkich sponsorów. Ale ok, nie spieram się już, ważne że Wy macie czyste sumienia... i pełne torby;-)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu na moim blogu urosła z tego taka afera, bylam tylko jedną z uczestniczek i nie miałam wpływu na sprawy organizacyjne. Mogę jednak zrozumieć Wasze rozgoryczenie - dlatego chętnie przekażę część moich fantow, jesli wskazecie gdzie. Mam jedynie nadzieje, ze Wasze rozgoryczenie nie wynika z faktu, że ominęło Was fajne spotkanie i po prostu chcecie zrobić szum.
UsuńNikt nie kwestionuje celu, dobrych intencji, tego, że ktoś poświęcił czas i to zorganizował. Super, brawo - serio. Ale naprawdę tak trudno zrozumieć, że dary na licytacje nie były darami dla uczestniczek? Jak się powiedziało A i roztrąbiło cel "licytacja" wszem i wobec, wszędzie, to się idzie za ciosem i realizuje te OBIETNICE. Proste, tu nie ma się o co spierać, tłumaczyć. Nawet jeśli nic się nie zlicytuje, nawet jeśli za 100zł wszystko, a może 500zł, kto wie. Krowa to nie zająć, czarne to nie białe, licytacja to nie zbiórka i rozdawanie prezentów. Tu chyba nikt nie ma wątpliwości. Nie organizatorka była właścicielem i fundatorem rzeczy na licytację i nie ona powinna decydować, że jednak zostaną rozdane jako "gifty". Miłej zabawy, ja jednak nie mogłabym spać po nocach.
OdpowiedzUsuńCzyli jednak nie dociera, o co w tym wszystkim chodzi? Nie chodzi o zazdrość, o te prezenty, które prezentami miały być, bo w taki m celu zostały przekazane. Chodzi o to, że te z licytacji nie były dla was. Ludzie, co się z wami dzieje, same jesteście matkami! Nie organizatorce "przewidywać" ile zostałoby wylicytowane i za jaką wartość, i nie jej decydować o innym przeznaczeniu niż licytacja. Kropka. Chyba że sama te nagrody ufunduje, wtedy może robić co chce. Jeśli dary trafiają do np. fundacji, to skoro nikt ich nie wylicytuje, pracownicy biorą sobie to do domu za symboliczną złotówkę?? No chyba raczej NIE.
OdpowiedzUsuńGdzie przekazać? Znalezienie tych kilku nie zabrało więcej czasu niż otwarcie okna przeglądarki:
http://www.domydziecka.org/
http://www.faktyoswiecim.pl/fakty/aktualnosci/15652-oswiecim-kolejna-zbiorka-mikolajkowa-przyjaciele-dla-schroniska
Nie chodzi o zazdrość, bo mnie ta patologiczna sytuacja napawa wyłącznie obrzydzeniem. Nie chodzi o szum, chociaż szum powinien być zrobiony, bo jak wyżej- patologiczne sytuacje nie powinny się powtarzać. Chodzi o empatię, ludzkie uczucia, chodzi o CHORE DZIECKO.
Gdzieś zostało napisane, że fundacja została wprowadzona w błąd. Czyżby? Tak się składa, że to właśnie z fundacją uzgodniłam, że tak będzie lepiej...
OdpowiedzUsuńA fundacja, przepraszam, była fundatorem nagród? No chyba raczej nie. Więc nie im decydować, czy rozdać matkom, czy zlicytować, jak pierwotnie zakładano. Jurek Owsiak pewno też jak mu z zakupu sprzętu zostanie z 50zł, to rozdaje między swoich :) Bo czasu nie było i pieniędzy ludzie za dużo dali. Dziewczyny, absurdalne tłumaczenia!
Usuńto lipna ta fundacja, jeśli wspiera takie inicjatywy, ludzie nie będą już chcieli im pomagać
OdpowiedzUsuńJeśli fundacja uznała, że TO jest najlepsze wyjście, to ja nie oddam już na nią ani złotówki... I zrobię wszystko, żeby moi znajomi dowiedzieli się o tej sytuacji.
UsuńJa się zgadzam.
OdpowiedzUsuńIdea i cel piękny więc trzeba było to pociągnąć dalej.
Jeśli fantów było za dużo to chyba super. Można je było zlicytować choćby na blogu, którejś z was albo na każdym. Pomoc rodzinie nieoceniona.
A jeśli otrzymałyście tyle przedmiotów na pomoc chłopcu czemu nie przekazałyście ich samemu chłopcu i jego rodzinie?Tłumaczcie to dziewczyny jak chcecie ale brzydko wyszło, bardzo brzydko.
Ciekawa jestem co na to sponsorzy?
14 grudnia Fundacja MOWP organizuje świąteczny kiermasz, może wtedy można by licytować cyt: "zbyt dużą ilość 'fantów'" ?
OdpowiedzUsuńSkoro takich rad udziela ta fundacja, proponuję nie oddawać na jej licytacje żadnych fantów, kto wie, do jakich "potrzebujących" trafią tym razem.
Usuńhttp://oswiecim-dla-blogujacych-mam.blogspot.com/p/wspieramy.html
OdpowiedzUsuńHasło licytacja powtórzone z 4 razy. Nie, w ogóle nie wprowadza w błąd czytającego :) Przecież to jakże ogólne słowo pozostawia tak szerokie pole do interpretacji... Jakieś sprostowanie by się przydało.
Drogi Anonimie oraz Kawo z Mlekiem, ze wszelkimi sugestiami proszę kierować się do organizatorki Spotkania. Tak jak pisałam wyżej, ja byłam jedynie jedną z uczestniczek, wylosowaną z dużej listy chętnych. Nie miałam wpływu na kwestie organizacyjne, nie ja kontaktowałam się z Fundacją, nie ja zdobywałam fanty od Sponsorów, nie ja podjęłam decyzję o zbiórce pieniędzy. Nie wiem więc dlaczego to na moim blogu rozgrywa się cała ta sprawa.
OdpowiedzUsuńŚmiałe założenie, że tylko dwie osoby piszą, ale w tej sytuacji już chyba nic mnie nie zdziwi.
OdpowiedzUsuńCzemu? OK. Była na spotkaniu? Była. Wzięła torby w ilości dużej? Wzięła. Dała za nie ile, mniej niż 100zł? Nic ją nie zdziwiło, że tak tanio? NIE. Wyraźnie pisało na blogu i FB, że licytacja miała być?Pisało. MatkaBrowar nie zapytała, czemu nie ma? NIE. Bo licytacja = wyprzedaż, po co pytać jak tanio dają. Bo była zajęta wynoszeniem ciężkich torb. Miejcie pretensje do organizatorki za bagno, jakiego narobiła, nie do ludzi, którzy próbują otworzyć wam oczy.
Dlaczego? A no dlatego: http://oswiecim-dla-blogujacych-mam.blogspot.com/p/wspieramy.html --------- zdjęcie po lewej.
Nie ważne ile osób pisze. Ważne że ani jedna nie ma cywilnej odwagi podpisać się z imienia i nazwiska, wysnuwając oskarżenia, które nie mają pokrycia i pisząc tonem, którego sobie tu nie życzę. Powyżej organizatorka napisała, że zbiórka pieniędzy zamiast licytacji została uzgodniona z Fundacją, na rzecz której pieniądze były zbierane. Ja jadąc na spotkanie wiedziałam, ze licytacji nie będzie. Wiedziałam też, ile pieniędzy mogę przeznaczyć na pomoc Patrykowi. Zebrałyśmy 1100zł, czy to tak mało? Nikt nie przywłaszczył sobie fantów, każda z nas dała pieniążki. Ale jak widać zawsze znajdą się osoby, które być może zazdroszczą fajnego spotkania, fajnych prezentów, bądź po prostu nie mają co robić i drugi dzień siedzą na moim blogu starając się rozdmuchać aferę.
UsuńA Matka Browar to też Twoje imię i nazwisko? Dziennik mamuśki to ładne imię i nazwisko. Cywilna odwaga w tym kontekście - dobre sobie :)
OdpowiedzUsuńJak wyżej, nie fundacja fundowała nagrody, więc nie im decydować, żeby je rozdawać za bezcen.
A że w Oświęcimiu sprawa zatacza coraz większy krąg, wcale bym się nie zdziwiła, gdyby ktoś w końcu zawiadomił kogo trzeba. Wszyscy moi znajomi są OBURZENI, kiedy o tym słyszą, kiedy czytają, co tu wypisujecie.
Droga Pani z imienia Matko z nazwiska Browar, ja mam co robić, nie mogę najzwyczajniej patrzeć na pazerność i brak logiki, żeby nie nazwać tego po prostu głupotą. Spotkanie spotkaniem, prezenty prezentami, nie wiem czego tu zazdrościć, naprawdę myślicie, że było to takie wyjątkowe? Jaka zazdrość, kobiety, ogarnijcie się. Jak można brak licytacji argumentować tym, że sponsorzy dali za dużo. Miałyście czas na zabawę, zdjątka, wygłupy i jedzonko? No to na licytację zabrakło.
To kiedy Pani Matko Browar pokaże swoją "cywilną odwagę" i wyśle rzeczy na cele charytatywne?
TO NIE SĄ OSKARŻENIA, PRZECIEŻ W KOMENTARZACH PRZYZNAŁYŚCIE SIĘ DO WSZYSTKIEGO. Ktoś tu zdaje się mówił wcześniej o czytaniu ze zrozumieniem...
Tak, przyznajemy się, takie z nas chytre baby!
Usuńhttp://gabrysiowamama.blogspot.com/2014/11/chytra-baba-w-oswiecimiu.html
Hell yeah!
Usuń