Ale ale, fajnego posta dla Was wysmażyłam :)
Czasem ludzie pytają mnie czym jest dla mnie prywatność, czy nie obawiam się ujawniać szczegółów swojego życia rodzinnego, na blogu, czy "nie znam wstydu".
Wiecie, ja od zawsze byłam ekshibicjonjstką. Niejednokrotnie się na tym przejechałam, ale nie potrafię i nie chcę inaczej. Od czasów podstawówki wyrzucam z siebie słowa z prędkością karabinu - obecnie tak w realu jak i na piśmie. Od zawsze to takie moje katharsis, sposób na zachowanie higieny umysłu... Jeśli tylko ktoś chce tego słuchać/czytać to czuję się szczęśliwa i nie mogę się zatrzymać. Tyle tego siedzi we mnie, więc dzielę się jak największym dobrem... I nie, nie czuję wstydu. Mówię i piszę o tym, co mi bliskie, co kocham, co mnie cieszy i nie widzę w tym nic wstydliwego. Choć są oczywiście sfery życia, o których nigdy nie napiszę i nie każdemu o nich opowiem...
Inna sprawa, że ja wszystko przeżywam bardzo intensywnie. Mała przyjemność powoduje u mnie gigantyczny przyrost endorfin i chęć wykrzyczenia światu jak mi dobrze, jak radośnie! Mały smuteczek powoduje, że mam ochotę zapaść się pod ziemię, zahibernować i przeczekać, aż dół minie... Taka jestem, intensywnie albo wcale. Niekiedy bywa to powodem do drwin, ale czy szczęśliwsi są ludzie, którzy co dzień żyją z takim samym znikomym natężeniem emocji? U których wiecznie jest tak sobie, albo nawet nieciekawie? Taka miernota nie dla mnie... Czy nie fajniej jest czerpać z życia to, co piękne i autentycznie się tym cieszyć? Czyż nie lepiej szukać choćby małych powodów do radości i na nich budować swoje szczęście?
Zawsze polewałam z mojego taty, ze rokrocznie powtarza ten sam zachwyt nad ośnieżonymi koronami drzew, pochylonymi nad prowadząca do rodzinnej miejscowości drogą. Ale dlaczego właściwie polewałam? Przecież to JEST piękne, to cud natury! Dzis podzielam jego zachwyt :) No dobra, nie dziś, ale wiecie o co chodzi, wiecie, nie? Nie tylko tym jednym małym zjawiskiem cieszę się tak, jak mój tata. Bo faktem jest, że to po moim mega zakręconym tacie, ale i po cudownej ś.p. Mamie odziedziczyłam otwartość na świat, pozytywne nastawienie do życia i emocjonalność. Ludzie lgnęli do mojej mamy przez jej uśmiech, spontanicznośc, miłość do życia i otoczenia. Podziwiałam to ale mogę powiedzieć, że czasem lgną i do mnie. Chwała za to tym, którzy doceniają to kim jestem :)
Bo życie jest piękne :) Nawet jeśli chwilami twierdzę inaczej.
Ja z tatą
Moja mama
A myslalam że to Stas z dziadkiem ;)
OdpowiedzUsuńMam gdzieś fotę swoją jak byłam mała, muszę zrobić porównanie :)
UsuńTy jesteś jak kropla w kroplę mama! Normalnie identyczna :)
OdpowiedzUsuńTak mówią :)
UsuńJesteś baaardzo podobna do mamy, a Staś baaardzo podobny do Ciebie. Na tym zdjęciu gdzie jesteś z tatą, to identyko Staś!!!
OdpowiedzUsuńCudowne to 3 zdjęcie - nad morzem! Piękne !
A co do dzielenia się z innymi swoim życiem, to jaki to wstyd? Dobrze z siebie wyrzucić czasem smutek, złość, ale też podzielić się szczęściem:) Ja bym zapytała bardziej, czy nie obawiasz się, że ktoś to jakoś wykorzysta przeciwko Tobie lub Twoim dzieciom? Mam nadzieje, ze nigdy się tak nie stanie:) Pozdrawiam!
Też mam nadzieję... Staram się nie pisać o niczym takim, co mogłoby obrócić się przeciwko nam, choć nigdy nie wiadomo kto to czyta. Tak jak nie wiadomo, kto spogląda na moje dzieci na placu zabaw, itd. Tak naprawdę nigdy nie możemy być pewni naszego otoczenia, ale nie chcę sobie tym głowy zaprzątać ;)
UsuńMoja Ty ekshibicjonistko (pierwszy raz napisałam ten wyraz bezbłędnie) - chciałabym Cię wyściskać :*
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się uda :) W pierun daleko mamy do siebie, ale kto wie co nam los przyniesie :)
UsuńAle jesteś podobna do mamy! a Stasiek to twój klon! cóż za rodzinna zależność ;D
OdpowiedzUsuńGenów nie da się oszukać :)
UsuńBo najważniejsze to żyć i działać w zgodzie z własną naturą. Kiedy poczytałam o tym, jak piszesz o sobie to pomyślałam, że jestem Twoim całkowitym przeciwieństwem, urodzona ze mnie introwertyczka i wszystko co piszę u siebie jest wyważone, choć (mam nadzieję) nie sztuczne. Pewnie dlatego tak dobrze mi się Ciebie czyta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Jak widać przeciwieństwa się przyciągają :)
Usuńzdjęcie drugie i ostatnie- jak dwie krople wody! I.
OdpowiedzUsuń:D
UsuńFaktycznie! Staś to normalnie Twój klon! :D
OdpowiedzUsuńMuszę wyszukać więcej fot z mojego albumu rodzinnego i zrobić zestawienie :)
UsuńI na zawsze zostań sobą, bo jesteś wspaniała i wspaniale się Ciebie czyta :*
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :)*
UsuńAnia mam takie same odczucia co Ty! i co do zachwytu życiem i co do ludzi,,, Zdjęcia super, a Stachu o cała Ty i cała Twoja mama! Rodzice, którzy mają wspaniałą córkę muszą być wspaniali :) Czytuje kązdy Twój wpis na bloga, chociaż na komentarz rzadko się decyduje. Fajna jest Twoja otwartość i to co piszesz. Życzę Ci, aby osoby , które poznają Twoje troski, wzloty i upadki były dla Ciebie wsparciem, a nie cieszyły się z Twoich niepowodzeń. Pozdrawiam Kochani sąsiedzi. A S
OdpowiedzUsuńDzięki kochana za Twoje słowa :* Miło mi że tu zaglądasz i że Ci się tu podoba :)
UsuńWażne że jesteś sobą ! :)
OdpowiedzUsuńAle podobne jesteście z mamą
Staś jak dwie krople wody do kobitek :)
A wiesz jak często biorą Stasia za dziewczynkę? Masakra :)
UsuńSzczerze Ci powiem, że jak pierwszy raz tu weszłam to też tak pomyślałam :)
Usuńmyślałam, że tylko ja jedna zauważyłam jak bardzo Staś podobny do Ciebie :D toćka w toćkę jak to u mnie gadają ;)
OdpowiedzUsuńHaha :) Toćka w toćkę mówisz? Boże jak miło to słyszeć, przez cały czas kiedy Zosia się pojawiła słyszałam tylko jaka podobna jest do taty i też chciałam mieć "swoje" dzieciątko :) udało się :D
Usuńjesteś na maxa podobna do swojej mamy :))))
OdpowiedzUsuńdużo zdrówka dla Zosi tym razem :)
trzymajcie się! my też się trzymamy...jakaś infekcja nas dopadła :/
Ojj to zdrówka moja droga! A podobieństwa się nie wypieram :D Wygląd i charakter podobne ;)
UsuńSzkoda, ze daleko mieszkasz. Chętnie wypiłabym Browar z matką Browar kiedyś. :-) Pisz ile wlezie. Ja też lubię i czytać i pisać.
OdpowiedzUsuńOj :) Jak ja Cię uwielbiam, jak ja Cię rozumiem!!!!:) Jesteś wspaniała taka jaka jesteś i gdy tak siedziałaś u nas przy stole i planowałaś tą wyprawę to paryża to ja patrzyłam na Ciebie i Twój zapał i entuzjazm z takim podziwem i uśmiechem... Bądź jaka jesteś! Takich ludzi światu potrzeba! Na zdjęciu z Twoim Tatą: byłam przekonana, że to Stasio:)
OdpowiedzUsuńJak mówiła moja ś.p. babcia 'wstydzić to się należy kraść'
OdpowiedzUsuńNo więc wstydzić to się należy kraść, a nie bloga pisać :-)
Święta prawda!
Usuń