Długo przyszło Wam czekać na rozstrzygnięcie wczorajszego pytania ;)
Otóż Matka ze Stasiem wyszła wczoraj do domu! Późno, bo trzeba było
długo czekać na wyniki, ale około 17:30 byliśmy w domku :)
Przywitanie z Zosią było bardzo wzruszające. Strasznie się na nasz widok
ucieszyła. Ale była tak zmieszana, że na początku nie wiedziała do kogo
podejść, więc uciekła i się schowała... Aż Matce przykro było, ale po
kilku minutach dosłownie się na Matkę rzuciła z ogromnie mocnym
uściskiem! I cały czas pokazywała na Stasia palcem ( i dalej to robi) i
mówi Staś albo dzidzi :) Jest nim żywo zainteresowana i cały czas chce
widzieć co Staś robi, co Matka z nim robi, jak karmi, przewija...
Generalnie wydaje się, że nieźle go zaakceptowała, przynajmniej na
razie. Tylko Matka się boi, żeby z tej miłości i ciekawości nie zrobiła
Stasiowi krzywdy, bo chce go ciągle dotykać, skacze koło niego, wdrapuje
się na Matkę podczas karmienia...
A kiedy po raz pierwszy zobaczyła jak Matka karmi piersią to się
popłakała, tak jakby bała się, że Matkę to boli. Moja bida kochana...
No i mamy mały problem, bo Zosia od kilku dni przechodzi bunt. Ma on
chyba związek z Matki nieobecnością. Nagle na placu zabaw nie chce się
bawić z dziećmi, krzyczy, buntuje się... Wychodzi z nianią, którą
uwielbia, ale taka sama sytuacja była też z P. i z babcią. Złości się na
dzieci, wszystko jest na nie... A w domu jest ok, dopóki nie trzeba jej
przebrać, ubrać, przewinąć, położyć spać... Teraz tylko mnie na to
pozwala... Ale co tu się dziwić - jej dobrze znany świat w kilka dni
wywrócił się do góry nogami... Matce jest jej strasznie szkoda, stara
się jej poświęcić jak najwięcej czasu i uwagi... Choć nieco z tym ciężko. A ona ciągle dobiega do
mnie i przytula się do moich nóg, rąk czy co tam ma w zasięgu, całuje, wpada na mnie z całym impetem
żeby ją tulić... Aż się Matka o bliznę boi ;)
I hormony w matce szaleją... Bo Staś tak mocno absorbuje matkę
karmieniem, ulewaniem, kupkami co chwila, przebieraniem, że Matka boi
się, kiedy w tym wszystkim znajdzie na tyle czasu dla Zosi, żeby ona nie
czuła się odepchnięta... Łzy wiec lecą, bo Matka i o spacerku z Zosią
marzy, i o czytaniu jej bajek na dobranoc - ale na razie Staś nie
pozwala... :( Często je, straaaaasznie ulewa - wręcz chlusta po każdym
karmieniu. I zaraz po nim sadzi kupkę - więc trzeba go przewinąć, co
skutkuje rozbudzeniem i kolejnym karmieniem...
Oj trochę pewnie potrwa,
zanim Matka pewnie poczuje się w roli dwójki maluchów...
1 dzień temu
Dasz radę! I Zosia się przyzwyczai, i Staś będzie mniej absorbujący.
OdpowiedzUsuńDasz radę! Trzymam za Ciebie kciuki! ;)
OdpowiedzUsuńu nnas też była dziwna "burza" po powrocie z Filem do domku ale po jakimś czasie Miko przywykł i bardzo się z Bratem pokochali:)
OdpowiedzUsuńZosię angażuj w codzienne zajęcia przy Stasiu, oczywiście w granicach jej możliwości i bezpieczeństwa Stasia. Przytulać trzeba, mówić, że się kocha, dla niej sytuacja jest absolutnie nowa i kompletnie niezrozumiała. Żal czasem, że dorosły człowiek pozbawiony jest tego dziecięcego spojrzenia na świat. Gdybyśmy widzieli go oczami dziecka, wiedzielibyśmy, co w takich sytuacjach zrobić, by było dobrze. Za parę dni, nauczysz się też Stasia, z pewnością będzie łatwiej, wszak każdy mały człowiek jest inny, i choć potrzeby podobne, to sposoby ich okazywania jakże różne. Siły, siły i jeszcze raz siły - tego życzę, aklimatyzacja niebawem się zakończy.
OdpowiedzUsuńJezu matka nie strasz, bo za kilka miesiecy mnie to czeka...dobrze, ze juz jestescie w domu, zaraz pewnie i zosia i ty przyzwyczaicie sie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam kochane za słowa otuchy :) Dziś już Matka widzi to wszystko lepszych barwach :D
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, wszystko się unormuje. Szczęścia;)
OdpowiedzUsuńEhhh... Będzie dobrze, dasz radę!
OdpowiedzUsuńPodpowiedź do ulewania, która bardzo się u nas sprawdziła-na początku karmić przez nakładkę, maluch uczy sie jeść mniej lapczywie. Po tygodniu z nakladkami, szło już gładko i bez ulewania bez nich :)
OdpowiedzUsuńdasz radę :) trzymam kciuki! moja też ulewała i wydawało mi się,że więcej niż inne dzieci ale jednak to z czasem przechodzi :) zresztą masz dwójkę dzieciaczków to wiesz co i jak :) znajdziesz czas dla Zosi i Staś też będzie spokojny :) buziaczki :*:* a kiedy masz ściągać szwy? ja byłam chyba po tyg :) bardzo małą mam bliznę prawie niewidoczną :)
OdpowiedzUsuńJutro ściąganie o po 8 dniach :) Ciekawe jakie to będzie uczucie ;) Nigdy nie miałam szwów...
Usuńja nic nie czułam, pociągnął jedną nitkę i po :) trwało sekundę :D
Usuń