Stasio jest już przy Matce :) Oj długo to trwało, bo jak zabrali go o 23 w poniedziałek, tak dostałam go o 14 we wtorek. Martwiła się Matka, tęskniła i nawet łezkę uroniła - nie jedną zresztą. Ale 2 razy mogła go Matka odwiedzić i przytulić :) Oczywiście nadal brak jakiejkolwiek informacji co mu było, ale Matka mniema, że skoro może mieć go już przy sobie to chyba jest ok ;)
Generalnie wrażenia po CC średnie :) Mimo że szybko i sprawnie i Matka się stara sporo ruszać i nie dawać bólowi brzucha, to komfort poruszania się jest średni. Byle obrót na łóżku trzeba wykonać z zaciśniętymi zębami ;) Oj pogada sobie kiedyś Matka ze Stachem o tym, że był brzuszkowym leniwcem i skazał Matkę na spędzenie 30stych urodzin z drenem w brzuchu, do tego jedząc tylko suchary ;)
Za to personel tak jak po porodzie z Zosią - bardzo miły i pomocny. Może nie każda położna i pielęgniarka, ale większość to istne anioły.
Tak więc poznajemy się. Wspólnie pracujemy nad rozkręceniem laktacji, choć Staszek często woli spać niż jeść. Ale z każdym karmieniem jest coraz lepiej i mleczka coraz więcej. Synuś był w nocy na tyle łaskawy, że Matka dała radę się wyspać i z większą dawką energii rozpoczyna nowy dzień :)
Co jeszcze może Matka napisać... Staś Jest cudny! Ma na prawdę gęstą czarną czuprynę i zgrabny nosek :D I właściwie to jest identyczny jak Zosia gdy się urodziła.
Matka już zapomniała, jakie maleńkie są takie dzieciaczki! Te maleńkie stópki, pałąkowate nóżki, tycie pazurki :D no i ta nowość - siusiak ;) coś nieasmowitego - mieć przy sobie takie maleństwo i móc je tulić :)
No i Matka wreszcie zjadła normalny posiłek, bo ileż można jechać na wodzie i sucharach ;) zwykła pszenna weka, masło i twarożek + bawarka, a smakowało wyśmienicie!
Z radością spoglądam więc na nowy dzień i czekam na P., który już wczoraj wypijał pępkowe ;) Ciekawe w jakim stanie się tu dowlecze :D
Zosia z babcią szczęśliwa, choć ponoć za Matką tęskni... Wczoraj zaliczyłyśmy krótką rozmowę telefoniczną :D. Bardzo jestem ciekawa, jak Zosia zareaguje na braciszka, na zmianę sytuacji i wywrócenie do góry nogami dobrze znanego sobie rytmu dnia... Trzymajcie kciuki- oby było ok :)
I jeszcze wrażenia z dnia wczorajszego. Dostałam tyle życzeń, gratulacji i dowodów sympatii, że czuję, że żyję! I jeszcze te 30 pięknych róż od P.! Dziękuję wszystkim za te miłe słowa :)
Post pisany na tysiąc rat, więc nieco chaotyczny ;) Wybaczcie!
1 miesiąc temu
Matko ty nasza, oczywiście, ze dacie radę, bo kto jak nie Wy???
OdpowiedzUsuńDokładnie :D dzieki za wsparcie!
UsuńNo. Kochana! Jestem pod wrażeniem. Stasio śliczny, Mąż się spisał. Jeszcze raz gratulacje!
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzieki :)
UsuńJeśli będziesz potrzebować porady w sprawie chłopaka - to śmiało, zapraszam :D wszak moje doświadczenie tylko w tej materii. Co do CC, także służę pomocą :) Pamiętam, że dla mnie te suchary, to też była straszna sprawa. Głodna byłam, zmęczona, a tu "proszę pić malutko i jeść suchary małymi partiami". Rekonwalescencja nieco dłuższa jak po porodzie naturalnym, ale wszystko do przeżycia :) Laktacja się obudziła w trzeciej dobie po porodzie, właściwie można powiedzieć, że gdy wychodziliśmy ze szpitala, czułam się jak mega dojna krowa... Laktator był niezbędny, bo piersi pękały od nadmiaru pokarmu. Jeszcze będziesz mogła robić zapasy :)
OdpowiedzUsuńDzieki kochana :) jakby co to zglosze sie po wsparcie :D
UsuńMleczka coraz wiecej, P. musi zakupić kapustę na wszelki wypadek ;)
Gratulacje! Staś jest śliczny! Jaką ma czuprynke! Piekny! Tobie duuużo cierpliwości oraz szybkiego powrotu do formy;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziekuje bardzo :)
UsuńKochana syneczek piękny :) fajnie,że mleko się pojawia bo ja po CC miałam za mało dla mojej a głodomorek z niej był bo ważyła 3950kg ;) musiałam uzupełniać sztucznym mlekiem. Najgorsze po CC dla mnie było podnoszenie się z pozycji leżącej do siadu ale dałam radę i na szczęście po standardowych 3 dniach wyszliśmy ze szpitala,nawet pielęgniarki się dziwiły,że tak szybko wstałam i chodzę po cesarce ;) kuruj się wypoczywaj i szybkiego powrotu do domu z maluchem ;* a Zosia na pewno przyjmie braciszka z radością,będzie dobrze :) aha byłabym zapomniała piękny bukiet! :D
OdpowiedzUsuńMy tez mamy szanse wyjść jutro :)
UsuńNo i Stas to kruszyna, wiec mam nadzieje ze moje mleczko mu wystarczy :) i fakt - siadanie do łatwych nie należy ;) Szkoda ze nie ma jakichś drabinek, albo uchwytów do wstawania :)
super, że już masz Stasia przy sobie. Trzymam kciuki za Was!
OdpowiedzUsuńI spóźnione (zapatrzyłam się na Stasia wczoraj i zapomniałam ;) ) najlepsze życzenia urodzinowe. Życie zaczyna się po 30stce ;) Buziaki dla Was :*
Dzieki :) u mnie na pewno po 30 zaczyna sie nowe życie :D
UsuńPiękny Staś! Trzymaj się i dasz radę na bank!
OdpowiedzUsuńŚliczny jest Staś!
OdpowiedzUsuńJejku Stasio jednak ma sporo z Ciebie:) Jest taki spokojny i malutki:) Moje maluchy się pozachwycały:) Zosia na pewno to przetrwa i Ty także, chwilę dezorganizacji, a potem towarzysz zabaw zawsze blisko, a w dorosłości człowiek, na którego można zawsze liczyć:) Trzymam kciuki za szybkie powrót do domu i w ogóle by wszystko dobrze i spokojnie się układało:)
OdpowiedzUsuńDzieki kochana :) jest szansa ze wyjdziemy jutro - zobaczymy jak Stas z waga itd :)
UsuńA Zosia i jej reakcja jest dla mnie wielka niewiadomą - głównie np reakcje na płacz Stasia w nocy :)
Całuski dla Ciebie, Tadzia i Waszych pociech :) i biegne podczytac co u Ciebie na blogu :D
Czytam Cię po cichutku:)
OdpowiedzUsuńGratuluje :)
I dużo zdrówka dla Was;)
pozdrawiam
Marta
Uuu, dren? Mialam w nodze, nie jestem fanką ;)
OdpowiedzUsuńJakie małe śliczności :)
Pozbylam sie dziada juz wczoraj :D juhu!
UsuńOooo ja też miałam te sucharki! :-)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że w szpitalne mięso nie dało rady wbić widelca, hehe.
Tutaj powiem Ci nie ma tragedii. Na obiad była znosna jarzynowa i na drugie jakiś schab w sosie, kasza i pyszne buraczki. Miesko niezle :D
OdpowiedzUsuń