Jak nietrudno zauważyć, nie było mnie tu 3 tygodnie... Niespotykana
wręcz przerwa spowodowana latem, wyjazdem w rodzinne strony, niechęcią
do siedzenia przed kompem w taką pogodę i chęcią maksymalnego
wykorzystania czasu z dziećmi. W końcu już od września oboje zaczną nowy
etap w życiu - Zosia w przedszkolu, a Staś w żłobku... Początkowo na
pół etatu, ale bezpowrotnie znikną już nasze leniwe poranki i
przedpołudniowe zabawy. Z jednej strony nie mogę się doczekać tych kilku
godzin wolnego (ja wracam do pracy od stycznia), z drugiej strony
wiem, że będę tęsknić za dniami takimi jak teraz, kiedy podbijamy świat
we troje :)
Wieeeele się w ciągu tych trzech tygodni działo. Wykorzystywaliśmy lato
na maksa, poniżej tona zdjęć ;)
Wiele też się zmieniło... Ktoś
uświadomił mi, że chwilami bywam taką mamą, jaką nigdy być nie
chciałam... Zmęczenie rutyną dziecięcych i domowych spraw i brak
samorozwoju doprowadziły do zmęczenia macierzyńskiego materiału... Chyba za dużo wymagam od siebie i dzieci. Najbardziej cierpiała na tym Zosia. Już wiem co było źle i ze wszystkich
sił staram się teraz inaczej rozgrywać każdą nerwową sytuację.
Wcześniej każdy upór i nerw Zosi powodował mój nerw i upór, dochodziło więc
do eskalacji konfliktu - zwykle o byle co... Twarde i
zdecydowane babki z nas obu, dlatego trzeba wiele sprytu i chęci, żebyśmy mimo to
przeżywały każdy kolejny dzień bez niepotrzebnych nerwów. Myślę że mimo kilku niepowodzeń idzie
nam coraz lepiej :) Bo przecież nie chodzi o to, żeby wyszkolić
kaprali, ale o to, żeby oba nasze szkraby wiedziały, że mama ich kocha i żeby za
kilka, kilkanaście lat nie bały się, nie wstydziły przyjść do mnie z
każdym problemem...
Inne zmiany? Stasiowi wreszcie przebił się pierwszy ząbek :) było sporo
nocnych pisków, ale Dentinox pomaga ;)
Mimo niedawnego braku uzębienia
Staś zajada już prawie wszystko i wszystko mu smakuje (oprócz
rozciapanego banana). Porusza się w coraz szybszym tempie - na razie
pełzając. Już nie da się go na dłużej zostawić samego w pokoju, bo
momentalnie jest np przy doniczkach - zasmakował w ziemi do kwiatków ;) Często buja się w pozycji czworaczej, pewnie stoi trzymany za rączki lub pod paszkami.
I najważniejsza zmiana - od 1,5 tygodnia już nie karmimy się piersią...
Poszło zupełnie gładko, myślę że dla Stasia niezauważalnie. Właściwie Staś od jakiegoś czasu odstawiał się sam. Mnie trochę
tego brakuje... Zosię karmiłam 10 miesięcy, Stasia 9...Robi mi się przykro,
kiedy pomyślę, że prawdopodobnie już nigdy ponownie nie zaznam tego
cudownego uczucia, tej więzi jaka rodzi się między matką i dzieckiem
podczas karmienia...
Jeśli zaś chodzi o Zosię - zasób jej słownictwa poszerza się w
niebotycznym wręcz tempie. Do tego ma niezłą pamięć - potrafi zaśpiewać
całe Witaminki, Zielonego ogórka, Mam chusteczkę haftowaną, Panie Janie i
wiele innych. Jest wysoce muzykalna, myślę że odnajdzie się na jakichś
zajęciach muzycznych w przedszkolu, a może poszukam zajęć dodatkowych.
A teraz fotorelacja z naszej nieobecności:
Lato w mieście:
Pewnego dnia z koleżanką i jej córką wybrałyśmy się na wycieczkę tramwajową do Parku Jordana i Oranżerii Pergamin. Poniżej Oranżerii atrakcje dla dzieciaków. Do tego jeszcze duży plac zabaw, leżaki na świeżym powietrzu i fajna atmosfera :)
Targ śniadaniowy. Fantastyczna inicjatywa - w każdy weekend w dwóch krakowskich parkach organizowane jest śniadanie na trawie z setkami osób, które przyszły tu aby w ten sam sposób spędzić poranek i z pysznościami z przeróżnych stoisk. Do tego masa atrakcji dla dzieci. Raz byliśmy sami, innym razem ze znajomymi :) I jeszcze wrócimy :)
Ucieczka z miasta - piknik w Dolinie Będkowskiej.
Deszczowe popołudnie w domu
Kolejna ucieczka za miasto - ZOO w Lasku Wolskim. Jednak okazuje się, ze 31-stopniowy upał to nie jest dobry moment na odwiedziny w ZOO. Wszystkie wielkie koty spały ukryte w cieniu, małpy zblazowane zwisały z gałęzi lub pochowały się w swoich domkach, słonie wachlowały się uszami i miały wszystko w nosie... A Zosia pół wizyty przepłakała, bo pan ochroniarz nie pozwolił nam wejść na teren ZOO z rowerkiem biegowym...
Lato (chwilowo zamieniło się w jesień) na wsi. Trzydniowa wizyta w przepięknym dworku u znajomych. Maliny, porzeczki i poziomki zjadane prosto z krzaczka, mak własnoręcznie wysypywany ze znalezionych w polu makóweczek, wizyta u krówek i kur, puszczanie lampionów i latawców. No i koniec końców - Matki oświecenie... Cudowna to była wizyta, cudowne miejsce, cudowni ludzie i przepyszne jedzenie. Dzieciaki wniebowzięte, Matka naładowana pozytywną energią.
Lato u dziadków - obfite w atrakcje. Jednak mimo spędzenia u dziadków aktywnego tygodnia, zdjęć mamy niewiele...
A tu rodzice zażywają weselnych szaleństw bez dzieci. Jak za dawnych czasach - niemal nie schodziliśmy z parkietu, bawiliśmy się do białego rana, a potem odsypialiśmy do 13:15 :D
A oto i piękna Para Młoda.
I totalny hit - fotobudka :)
Odciski palców gości - mega pomysł!
Sami chyba rozumiecie - działo się tak wiele, że Internet to było ostatnie, na co miałam ochotę i czas... Jednak obiecuję już nie zwlekać tyle z postem - wybór, obróbka i wczytywanie zdjęć zajęło jakieś 3 godziny, ufff!
1 miesiąc temu
fantastyczne zdjęcia..rewelacja..widać że wypoczynek udany... My też w tym czasie zakończyliśmy przygodę z karmieniem więc wiem co czujesz...
OdpowiedzUsuńFaktycznie całkiem sporo a przecież to dopiero pierwszy miesiąc. Jeszcze Was czeka morze i może nasze wspólne spotkanie ;)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne zdjecia
Oj, działo się u Was! Pierwsze zdjęcie jest tak cudne, że aż ocieka cukrem :D
OdpowiedzUsuńale się działo :D! zdjęcia super! :))) dzieciaczki Ci rosną jak na drożdżach...zaraz zaraz przecież Ty niedawno Stasia urodziłaś ;-)
OdpowiedzUsuńfajna fotobudka :)
pozdrawiam cieplutko!
Oj rosną rosną, ze Stacha to już niezły atleta ;)
UsuńJak to się podziało, że się odstawiliście? My nadal mamy tylko dwa posiłki bez cycowe :( chyba mamy czas z Zosiak reaguje na butelkę jakimś szaleństwem. Z niekapka pije ale tylko wodę. Próba dania mleka dla odwrócenia uwagi skończyła się klęską. My już mamy po weekendzie u dziadków dwie dolne jedynki :D normalnie w tempie ekspresowym!
OdpowiedzUsuńAtrakcji mieliście mnóstwo więc nieobecność zrozumiała;) Zdjęcia super.
OdpowiedzUsuń