Źródło: http://fiksacja.blogspot.com/2014/06/mama-w-domu-mama-w-pracy.html
Ale wiem jedno... Odkąd dzieci poszły do przedszkola i żłobka masakrycznie chorują... Średnio co 2-3 tygodnie katar, kaszel, zapalenie spojówek, jelitówka... Wygląda na to, że moja Zosia nie będzie chodziła do przedszkola dokładnie miesiąc (choć zapłacone, bo prywatne...). Jak to ogarnąć bez babci, cioci - kogokolwiek kto zostałby z chorymi dziećmi w domu? Do tego z często podróżującym mężem...
Pracujące mamy - jak Wy to ogarniacie? Jak udaje Wam się pogodzić obowiązki domowe, których przecież nie ubędzie (bo kto za nas upierze, ugotuje, uprasuje, posprząta, zrobi zakupy...), z pracą i wychowywaniem dwójki dzieci? Czy zostaje choć trochę czasu na spontaniczne zabawy z dziećmi? Na własne pasje i przyjemności - jako rasowa egoistka nie ukrywam, ze jest to dla mnie istotne...
Chyba zaczynam się trochę stresować...
trzymam kciuki Ania. Gdyby coś, pamiętaj, że ja wracam do pracy dopiero we wrześniu;)
OdpowiedzUsuńHaha dzięki ;) Czy to oferta na podrzucanie Ci chorej dwójki? :P
UsuńAniu specjalistka ze mnie żadna, ale powiem Ci jedno obawy będą zawsze, nawet jeśli będziesz "przygotowana" rzeczywistość skoryguje "Twój plan" a Ty sama dostosujesz się do zaistniałych przeciwności.
OdpowiedzUsuńu nas chłopaki chorowali pierwszy rok. Co jakaś żłobkowa uroczystość oni byli chorzy. Na szczęście u mnie była wtedy praca tylko na 6 godzin, mąż pracował w systemie 12 godzinnym, więc jakieś zwolnienia na pobyt z chłopakami w domu udało nam się ogarnąć bez moich nieobecności w pracy. Udało się bez babć i dziadków, którzy niestety z przyczyn wyższych nie są nam w stanie pomagać do teraz. W tym roku ja wróciłam na cały etat chłopaki zmienili przedszkole. Mąż pracuje już normalnie i póki co (od sierpnia) zaliczyliśmy tylko 3 dni chłopaków w domu - chyba odchorowali się w pierwszym roku :P Mimo różnych przeciwności dajemy radę. Co prawda jeśli chodzi o czas dla siebie nawzajem to u nas jest go mało, bardzo mało (wstajemy po 5, wracamy ok 17.00) chłopaki nie śpią w dzień więc padają nam w drodze do domu i ok 19 smacznie śpią wyczerpani dziennymi aktywnościami. Czas mamy dla siebie w weekendy. Można się przyzwyczaić, można wszystko poukładać.
Tak więc Aniu obawy będziesz miała zawsze, ale jako rasowa silna babka dasz radę :)
Dzięki za wsparcie :) Patrząc na Ciebie widać, że da się to ogarnąć. Od początku Cię podziwiałam, bo z bliźniakami nigy pewnie łatwo nie było :)
UsuńAniu, jeśli chodzi o organizajcę, to kwestia wprawy. Ja mam sytuację opanowaną do tego stopnia, że nawet poranne siusiu jest codziennie o tej samej porze ;) Zajęło to chwilę, ale ogarnęliśmy temat. Co do chorób, to niestety na to nic Ci nie poradzę. Ostatnio sami mieliśmy ten problem, bo dziewczynki się pochorowały i tzeba się było opieką podzielić, więc trochę wolnego miałam ja a trochę Łukasz. Miejmy jednak nadzieję, że te choróbska nie będą codziennością.
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciukasy, na pewno będzie dobrze :)
Dzięki :) Haha poranne siusiu własne też mam już opracowane ;) Podejrzewam że szybko wpadniemy w poranną rutynę, zresztą ja dobrze funkcjonuję w takich ustalonych z góry czynnościach jeśli chodzi o domową logistykę, jak się wkrada chaos to mi źle ;)
Usuńja się cieszyłam..bardzo :)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę i wierz e, że będzie dobrze :)
UsuńJa nic nie doradzę, bo mam jedną pociechę i o dziwo wszystko ogarniam :) no i póki co do pracy nie wracam :) ale trzymam kciuki i wiem, że się zorganizujesz. A tu masz całkowitą rację, że pasja jest bardzo ważna aby mama czuła się szczęśliwa i miała coś tylko swojego!
OdpowiedzUsuńNiestety nic Ci nie mogę poradzić bo mam ten plus,że z córcią zostaje babcia ale z kolei obawiam się ciągłych chorób jak mała pójdzie do przedszkola :/
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki żeby udało Ci się wszystko ogarnąć i zorganizować jak najlepiej. Nic Ci nie podpowiem, bo sama siedzę sobie komfortowo z moim gzubem w chacie przynajmniej do końca przyszłego roku.
OdpowiedzUsuńNie stresuj się! Paradoksalnie im więcej obowiązków, tym (podobno) łatwiejsza organizacja :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
Coś w tym jest ;)
UsuńBędzie dobrze ! Matka radę zawsze da ! Czeka mnie to w czerwcu - o ile będę miała gdzie wracać.
OdpowiedzUsuńWszystko ogarniesz i będzie dobrze. Z czasem wyrobicie sobie rytm dnia czy też poranków:) ale rozumiem Twoje nerwy, bo ja po niebyciu w pracy przez rok i trzy miesiące też mam stresa, a sytuacja nieco łatwiejsza bo tylko jedno dziecko trzeba wysłać do żłoba;)
OdpowiedzUsuńKażda taka przerwa wybija nas z rytmu, wiec nie dziwie się że też się stresujesz. :) W sumie to u mnie nawet dobrze wyszło z tym, że za jednym zamachem i jedną długą przerwą dorobiłam skę dwóch maluchów ;)
UsuńWłaśnie piszę post o powrocie do pracy,u siebie - może kiedyś uda mi się go opublikować ;)
OdpowiedzUsuńMiałam takie same obawy jak Ty - najbardziej bałam się tych chorób i w ogóle jak to wszystko pogodzić.
Lekko nie jest, ale uwierz mi, że da się to dobrze zorganizować :)
Pracuję już półtora miesiąca i właśnie opuszczam swój 4 dzień, bo Mała choruje. Dla niektórych w skali niecałych 2 miesięcy 4 dni to pewnie dużo, ale dla mnie to TYLKO 4 dni i pewnego rodzaju sukces - biorąc pod uwagę częstotliwość chorowania moich dzieci :)
Dodam jeszcze, że z tego co widzę na Twoim blogu, to uważam, że jesteś bardzo zaradna, masz mnóstwo pozytywnej energii, więc pokuszę się o stwierdzenie, że świetnie sobie poradzisz również z tym :)
Powodzenia.
Dzięki Ci za tę wiarę :) Była właśnie dziś w pracy, dograłam wszystkie szczegóły powrotu. Na szczęście szefowe mam bardzo wyrozumiałe i wspierające, atmosfera niezła, więc mam nadzieję, że po początkowym okresie rozruchu wszystko będzie nieźle funkcjonowało :) A 4 dni w 2 miesiące to faktycznie niewiele. Moja Zosia 0d 5 grudnia w domu - jelitówka, potem gorączki z katarem, teraz przeraźliwy kaszel i katar...
UsuńTeraz najgorszy okres na te choróbska, u mnie też to wszystko dzieciaki przechodzą, przechodziły i pewnie znowu zaraz będą przechodzić... Ja się pocieszam tym, że tak od przełomu marca i kwietnia infekcje się powinny skończyć :D Na to przynajmniej liczę! A teraz trzeba jakoś dociągnąc do tego czasu.
OdpowiedzUsuńSkoro masz wyrozumiałe szefowe - to znak, że będzie dobrze! :)
O tak, byle do wiosny :) Zdrówka Wam życzę :)
UsuńSpokojnie pocieszę Cię jak ja wróciłam do pracy to po tygodniu dostałam wypowiedzenie...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie podzielę Twojego scenariusza ;)
UsuńNie warto się stresować na zapas :) Na początku zawsze jest ciężko, ale później wszystko idzie pogodzić :)
OdpowiedzUsuńJa jestem świeżynka, z grudnia (na blogu kilka razy ostatnio o tym pisałam) i powiem ci, że odżyłam dzięki pracy :) chcę mi się dbać o siebie. Towarzystwo dorosłych spowodowało, że pociążowe odmóżdzenie minęło. I szczerze, w pracy odpoczywam. Powodzenia
OdpowiedzUsuńNa pewno uda Ci się wszystko pogodzić. W końcu wszystkie mamy są "multitasking" :)
OdpowiedzUsuń