Pełnia dziś w nocy była. I wczoraj. Nie wie Matka czy to za sprawą
pełni, nadmiaru emocji, dużego tempa rozwoju, czy z jeszcze innego
powodu, ale ostatnie dwie noce to był koszmar... Zosia wybudzała się o 4
i nie mogła zasnąć. Nie płakała - leżała, siedziała, wierciła się,
gadała, zamykała oczy i nic. W poniedziałek trwało to 1,5h i skończyło
się spaniem na podłodze z tatusiem. Oto dowód.
Dziś w nocy od 4 w ogóle
już spania nie było... Staś też wiercił się i stękał i jak już Zosia przydrzemała, to ją obudził... Matka wiec jest dzis zombie i ma nadzieje, ze wraz z pełnią miną dzieciakowe problemy ze snem...
Nadmiaru emocji mogła Zosi dostarczyć poniedziałkowa zabawa choinkowa na
naszym osiedlu. Był Mikołaj z prezentami (lizaki), była Elfica,
Aniołek, były kucyki, zimne ognie, światła, głośna muzyka. Zosia stała
jak zahipnotyzowana. Niestety Matka była z nią tylko chwilę, bo
zostawiony ze szwagierką Staś się obudził i musiałyśmy się wymienić. Oto więc Zosia z Mikołajem i szwagierką.
A wczoraj Matka udała się ze Stasiem do doradczyni laktacyjnej. Nasze
problemy z karmieniem trwają dalej i Matka się bała, że skończyć się to
może odrzuceniem piersi. Ta miła kobieta pomogła Matce przy problemach z
karmieniem Zosi, postanowiłam wiec zaufać jej także teraz. Jakże słusznie! Po
raz drugi w moim życiu usłyszałam że mam morze mleka, podczas gdy byłam
pewna, że mam go za mało.
Matka czuje się podbudowana. Pani laktatorka po
sprawdzeniu moich piersi i obserwacji "aktu karmienia" wytłumaczyła mi, że to już moje 2-gie
dziecko, więc piersi szybciej doszły do formy i nauczyły się, że mają produkować mleko wtedy kiedy
karmię - na bieżąco, dlatego nie są już takie pełne jak przy Zosi czy na początku karmienia Stasia. Bo mleko w nich nie zalega.
Prawdopodobnie problem z karmieniem w ciągu dnia polegał na
złej pozycji, bo faktycznie czasem Matka trzymała Stasia niedbale, np przy
kompie lub bawiąc się z Zosią. Staś się złościł, bo tak jak przy Zosi mam szybki wypływ pokarmu i w złej pozycji ten pokarm go zalewa. Mamy się więc karmić albo z rogalem, albo na leżąco... Złość
i płaczliwość Małego Księcia to wynik zagazowania, bo nadal go brzuszek męczy. Pani - pokazała Matce jak nosić Stasia, aby mu w tym ulżyć - przodem do świata w formie krzesełka, kolankami dociskając brzuszek.
Pani laktatorka
orzekła, że ja Matka to i bliźniaki by wykarmiła - tyle mam pokarmu. Za jej namową wczoraj odstawiłam mleko modyfikowane i na razie wydaje się być ok :) Ewentualnie na noc będę mu dawać w razie potrzeby. Staś waży 5250g, przybiera średnio 35-36g dobowo, czyli aż nadto. No i jest lekko utuczony przez to znienawidzone przeze mnie mleko modyfikowane ;)
Uwielbiam
tą kobietę, po raz kolejny zmieniła matczyne nastawienie na pozytywne w
sytuacji, która wydawała się niemal beznadziejna ;) Gdyby każda młoda mama
spotkała na swojej drodze takiego kogoś, to pewnie wszystkie karmiłyby piersią.
Też uważam, że ta Kobieta powinna dostać nobla, za to jaką wiedzę posiada i za podejście do Matek Karmiących :) Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńJa niestety takiej kobiety na swojej drodze nie spotkałam, a szpitalu była doradczyni laktacyjna ale taka sobie .... :(
OdpowiedzUsuńja właśnie dzisiaj się w ogóle nie wyspałam i mała też się wierciła....myślę,że to przez pełnię...
OdpowiedzUsuńcieszę się,że już się uspokoiłaś ws.laktacji :) całuski dla dzieciątek :*
Jej tak bym chciala,aby ktos ze mna tak posiedzial i wytłumaczyl.Polozne byly do rany przyloz i z calego serca im sie nie odwdziecze za pomoc i takt w jaki ta pomoc byla ofiarowana,ale jakas specjalistka by sie przydala..szkoda,ze pod reka nie ma zadnej. Matka ty się nie martw. .jedno wykarmilas to dasz rade i drugie.Trzymaj za mnie kciuki a ja bede za ciebie:) buziak
OdpowiedzUsuńtrzymam! i pamiętaj, pokarm jest w głowie, a nie w cyckach :)
UsuńPoszukaj prywatnie - ja byłam u niej prywatnie.
Szkoda, że takich pań jak na lekarstwo. Zwłaszcza w mieście takim jak Lublin. Ile my się oszukaliśmy, a i tak było już troszkę za późno na pomoc.Trzymam teraz jak skarb numer telefonu i w razie czego dzwonię. Przy następnym dziecku pewnie od początku będę pod jej opieką.
OdpowiedzUsuńDobrze że znalazłaś i jakby coś, będziesz już wiedziała gdzie szukać pomocy. Ja się cieszę, że ktoś mi doradził tą panią przy Zosi - wszyscy nam już radzili żebym sobie dała spokój z karmieniem, ze tylko się z małą frustrujemy niepotrzebnie. A dzięki niej i jej prostym, a mądrym poradom karmiłam Zosię 10 miesięcy :)
UsuńCoś z tą pełnią jest. Już drugi miesiąc obserwuje na blogach nadpobudliwość nocną dzieci. Moja śpi jak zabita, ale ja też nie mogę zasnąć.
OdpowiedzUsuńMi niestety Panie od laktacji nic nie dały... twierdziły, ze jest pokarm i że zaraz się wszystko rozbuja. Robić to to i to.. wyszło jajco... po 2,5 tygodnia mogłam cycki wyrzynać i nic w nich nie było. Podobnież przypadłość rodzinna. Przy drugim dziecku może się uda.
Trzymam kciuki, aby się udało :) Jeśli będziesz pozytywnie nastawiona, powinno się udać, bo mówią że pokarm jest nie w cyckach, a w głowie ;)
UsuńTakie panie są genialne!!! :)
OdpowiedzUsuń@Kasia Turzyńska, może miały rację i jesteś jedną z tych osób, na które laktator nie działa?
OdpowiedzUsuńJa tak miałam a Płaczolinę wykarmiłam.
Dobrze że znalazłaś doradczynię.
OdpowiedzUsuńNiestety i pediatrzy i ginekolodzy mają marną wiedzę o laktacji.
No ale to na MM koncerny zarabiają :-P
Powodzenia w karmieniu!
Dodam że poprzednią noc też miałam straszną. Położyłam się późno, bo wreszcie udało mi się dupsko na rowerek posadzić, a tu zamiast zasłużonego snu - zonk. Płaczolinie nie podoba się żadna pozycja, sama nie wie, jak chce spać i ryki i mękolenie...
Koncerny zarabiają krocie i przekabacają niektóre szpitale - patrz ten, w którym byłam ze Stasiem z wątrobą. Tam sztampowo każą dokarmiać każde dziecko, jak to ujęła doradczyni - "nie wierzą w matczyne mleko". Krzywdę kobietom robią... Ja trzeci dzień bez dokarmiania i jest ok :D
Usuńto chyba byl ta pełnia, bo u mnie co prawda i mąż i Miłosz spali jak susły, ale ja i Olek to masakra...takiej nocy to jeszcze nie mialam;) niestety jesteśmy chorzy, najpierw Milosz, a teraz czuję, że i ja więc słabo widzę swieta...wspaniała zabawa musiala być. szkoda, że nie było nam dane sie tam zjawić, ale moze innym razemmm
OdpowiedzUsuńUuu kochana, zdróweczka dla Was, kurujcie się pędziutko!
UsuńU nas już chyba od dwóch tygodni katastrofa z Młodym. Wybudza się i marudzi co godzinę a koło 3-4 jak się obudzi nie da się uspokoić w łóżeczku i ląduje między nami, dopiero wtedy spokoj i już śpi do rana...
OdpowiedzUsuńDobrze, że wybrałaś się do tej 'Pani latkator' :) Ja niestety z tego wszystkiego co się u nas na początku działo o tym zapomniałam i skończyło się na MM.