Matka melduje, ze od wczoraj jesteśmy już w domku.
Wyniki badań Stasia nieco się poprawiły i nie wykazały niczego bardzo niepokojącego. Generalnie diagnoza jest taka, że Staś przez swoje zbyt krótkie wędzidełko nie ssał piersi na tyle efektywnie, żeby się porządnie najadać, co doprowadziło do "łagodnego niedożywienia białkowo-energetycznego". Niezmiennie jestem w szoku, bo wszędzie i wszyscy nam mówili, jak to Staś pięknie przybiera... Ale synuś rośnie, potrzebuje coraz więcej jeść, a nie był w stanie wyssać tyle, co potrzeba. Możliwe więc, że dlatego od tygodnia tak płakał - z głodu, a Matka na to nie wpadła... Dodatkowo nieprawidłowe ssanie piersi powodowało połykanie powietrza, przez co cały brzuszek ma zagazowany... Zalecono nam na to Esputicon i na razie pomaga. Gazy odchodzą często i szczerze powiedziawszy, nie powstydził by się ich stary chłop po kapuśniaku ;)
Matkę poinstruowano, ze dopóki nie rozwiążemy problemu wędzidełka (a mam plan zająć się tym jak najszybciej), powinna dokarmiać Stasia. W miarę możliwości odciągniętym własnym pokarmem, ewentualnie mlekiem modyfikowanym. O ile w szpitalu Matka odciągała mleczko kilka razy dziennie, o tyle w domu, przy dwójce szkrabów jest zwyczajnie trudniej o czas na to. Dodatkowo, przez te wszystkie stresy trafił się jakiś cholerny kryzys laktacyjny, a Staś poznając łatwość ssania butelki wyraźnie woli ją od piersi... Oby to wszystko minęło po podcięciu wędzidełka, bo Matka ma giga doła... Karmienie piersią to jest coś, czego nie chcę jeszcze długo zaprzestać... Napiszecie mi tu, że najważniejsze jest zdrowie Stasia, że dzieci karmione butelką też są szczęśliwe itd, itp. Wszytko to rozumiem. Ale ja tak bardzo chcę karmić piersią, w tej chwili zależy mi na tym jak na niczym innym... Nie potrafię wyjaśnić dlaczego tak bardzo mi na tym zależy, ale po prostu nie wyobrażam sobie już, teraz zamknąć ten etap w moim i synka życiu... Chcę być mu potrzebna, bo butlę może podać mu każdy...
No i Matka ma zalecenie przejścia na dietę bezmleczną. Żegnajcie więc jogurciki, kawo z mleczkiem, masełko osełkowe, serku mascarpone, parmezanie i wszystko, co na tym oparte... Ale damy radę, czego się nie robi dla dobra dziecka :)
Mamy też zalecenia kontrolować wątrobę Stasia, bo najprawdopodobniej coś jej jednak dolega - jak zapisano - "nieokreślona choroba wątroby". W piątek odbierzemy kolejne wyniki badań, m.in. na cytomegalię, toxoplazmozę, TSH itd, być może one coś wykażą. Za tydzień wizyta w poradni hepatologicznej i pewnie systematycznie będziemy ten temat zgłębiać. Na wątrobę przepisano nam Essentiale Forte. No i dodatkowo żelazo. I Cebion Multi.
W domu znowu dom wariatów. M. musiał wyjechać, Matka została więc sama z maluchami. Zosia pod Matki nieobecność znów się rozbestwiła i chwila minie, zanim Matka doprowadzi ją do ładu... To, kryzys laktacyjny, debilna pogoda, tęsknota za mężem, nawał domowych obowiązków, problemy zdrowotne Stasia i zwyczajne zmęczenie powoduje, ze Matka ma kryzys psychiczny jak z Pucka do Zakopanego...
Biedna Ty! Dasz radę! Kryzys zaraz minie i będzie dobrze! Trzyma kciuki!
OdpowiedzUsuńMatka ;* nie daj się! głowa do góry łap trochę świeżej energii i optymizmu ;*
OdpowiedzUsuńi właśnie mam zamiar Ci napisać,że zdrowie małego najważniejsze i nie ważne jak zje mleko czy z piersi czy z butelki to ważne żeby zjadł i rósł :))))) rozumiem Cię ale pamiętaj o tym co napisałam :)
ja mojej małej nie karmiłam w ogóle piersią wiesz...najpierw nie miałam w ogóle mleka, później mały głodomorek mnie zgryzł do krwi bo było go za mało no i jadła sztuczne plus trochę mojego co odciągnęłam wiadomo też chciałam karmić piersią ale było tak a nie inaczej i nie stanowiło to dla mnie problemu ;)
trzymaj się ciepło wielka buźka dla dzieciaczków :*
Dzieki! Ja rozumiem wszystkie argumenty...
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=ZnBWyqCZ9Vs
OdpowiedzUsuńto ode mnie, na wieczór na osłodę, oby Ci się spodobało i dało kopa, żeby było Ci lepiej! :)
Dzięki Anulka :*
UsuńDobrze, że już jesteście w domu. Na wszystkie smutki przesyłam mocne przytulaki i mam nadzieję, że pomału wszystko się ułoży. Trzymam kciuki za kp, wyniki Stasia i chwilkę spokoju z małą łobuzicą ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńTrzymaj się dzielnie. Głowa do góry. Wszystko się unormuje.
OdpowiedzUsuńAniu ale nie jesteś sama, masz czytelników, którzy Cię rozumieją, łączą się w bólu, ale i pofniosą na duchu ;-) Jesteś fajna matka, masz kochającego męż, dwójkę cudownych dzieci, nad tym wszystkim pięknie panujesz i organizujesz życie codzienne (bo masz czas nam tu popisać do poduszki ;-)). Wiem są chwile, że czasami wydaje się nam że osiągnęliśmy już szczut wytrzymałości i odechciewa sie wszystkiego, jednak za chwilkę dwie popatrza na Ciebie te rozbrajajace male oczka, usmiechnie sie mala buzka i mieknie serce i wiemy po co zyjemy. Poza tym Aniu pamiętam jak miałaś problem z karmieniem Zośki, jak się martwilss a wszystko skonczylo sie dobrze :-D Tym razem też tak będzie i podejrzenia chorobowo Stasia pojda w niepamiec. Trzymsj się cieplo i glowa do gory ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki Gosiu, takich słów mi było trzeba! Całuję Ciebie, boska matko bliźniaków :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZ tym karmieniem piersią to jest tak, jak wszystko jest w porządku, a jak zaczynają się problemy, to dopiero się je docenia. Walcz o pokarm tak długo jak się da, jeśli to dla Ciebie ważne. Wiem co mówię, opłaca się. A jak się nie da, to nie będziesz mogła sobie zarzucić, że nie próbowałaś.
OdpowiedzUsuńOj będę próbować do upadłego! Właśnie oiję Karmi - przy Zosi pomagało, może i teraz pomoże...
UsuńKarmi karmelowe było (nie wiem dlaczego) naprawdę dobrym pobudzeniem laktacji. Karmienie piersią jest ważne, nie tylko przez fakt zdrowotnych właściwości, ale także, przez możliwość nawiązywania bliskich, przepełnionych ciepłem i miłością chwil z naszym maleństwem. Jeśli Staś nie dojada, ściągaj pokarm w wolnej chwili. Są przecież torebeczki i buteleczki do mrożenia, masz trochę czasu i możesz, ściągnij i schowaj do lodówki czy zamrażalnika. Głowa do góry, wszystko na pewno niebawem minie. TSH u wielu noworodków i niemowlaków jest podwyższone, często ustępuje dopiero koło 8 miesiąca życia. Trzymaj rękę na pulsie, ale nie stresuj się. Za kilka dni i dom "wariatów" minie :) a Ty znów będziesz się cieszyła słodkością swoich Maluszków. 3majcie się!
UsuńMnie też bardzo zależało żeby karmić Płaczolinę. Dwa miesiące walczyłam o laktację. Udało się.
OdpowiedzUsuńGdy musiałam ją dokarmiać i nie chciałam, żeby potem odrzuciła pierś, dokarmiałam ja strzykawką na którą była nałożona długa, cienka rurka.
Rurkę miałam przy palcu i palec dawałam małej do ssania.
Kupiłam to w szpitalnym sklepiku.
Dzięki :) Ciekawe to ustrojstwo, nigdy takiego nie widziałam!
Usuńtu link ze zdjęciem:
OdpowiedzUsuńhttp://lh3.ggpht.com/_UdnoLnHwh60/RkoqEuGqwYI/AAAAAAAABio/jaHcnMiZwpg/IMG_4167.jpg
to się nazywa "cewnik do karmienia niemowląt"
Próbowałam zostawić komentarz u Ciebie na blogu, ale trzeba założyć konto na blox.pl?!
UsuńDziękuję za uwagę, nie zauważyłam ;-)
UsuńJuż poprawiłam - teraz nie trzeba się logować.
z tym kryzysem to chyba cos w powietrzu, bo mnie dzis to samo dopadło. az się popłakałam...co prawda juz pozbieralam, ale i tak jest ciężko. a z tą butelką to jest tak, że nawet jak mu ciocia gienia da butelkę to On matki potrzebuje najbardziej do przytulenia, pogłaskania. Moim zdaniem to kwestia podejścia. nie karmisz go mlekiem, ale jestes przy nim i najbardziej będzie potrezebował tylko ciebie:)a to wiem z doświadczenia matki butelkowej:)
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię z karmieniem piersią, Młody ma już 7,5 miesięca na karku, a nadal karmić piersią chcę... I to, że nie najada się na noc i zaczęłam dokarmiać mm na kolację, trochę mnie dołuje, dlatego karmienia nocne i dwa w ciągu dnia zostawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzewijka, a próbowałaś Młodego wziąć do siebie do łóżka i karmić na leżąco? Ja tak robiłam w nocy - niektórych karmień nawet nie zauważałam, bo tylko przysuwałam dziecko do siebie.
UsuńPolecam wieczorem gęstą, bezcukrową kaszkę na kolację dla Młodego - to tez może pomóc.
Jestem z wami całym sercem! Zmartwiłaś mnie tą wątrobą, oby to nie było nic takiego. Będę czekać z niecierpliwością na wpis o dobrych wynikach badań... ach, wędzidełko, no zdarza się, chirurg naprawi i będzie dobrze. Współczuję diety bez mlecznej. Wejdź sobie na fb lub blogspot w smakołyki alergika , ta Pani nawet książkę ostatnio wydała. Można wyczarować z jej przepisów pyszności bez mleka i jajek. Ja byłam 5 miesięcy na takiej diecie.
OdpowiedzUsuńJa nawet nieźle sobie na tej dicie radzę i mam masę pomysłów na obiady - dziś np risotto z kurczakiem, cukinią i szpinakiem, nie jest więc źle :) Ale na pewno zajrzę do tej pani po kolejne inspiracje, dzięki!
UsuńWędzidełko już podcięte :D
Trzymam za Was kciuki kochani. Mam nadzieję, że i z wątrobą i z karmieniem wszystko wróci do normy w końcu - trzymajcie się ciepło:) :*
OdpowiedzUsuńMatko Browar, jak ja Cię podziwiam! Sama w domu z dwójką maluchów... Masz prawo czuć się gorzej, mieć gorszy dzień. Ale pamiętaj, że masz męża i masz wręcz OBOWIĄZEK wymagać od niego pomocy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dużo siły i zdrówka dla Was! :)
Ja pamiętam i wymagam jak tylko jest w domu :) Nie trzeba nawet wymagać, bo sam z siebie jest pomocny, ale niestety, często go nie ma :/
UsuńTo, że jesteście już w domu na pewno wyjdzie Wam na plus, mimo Zosinych buntów. Szkoda Stasia i Matki, ale trzymam za Was kciuki żeby z KP wszystko poszlo super. I dokładnie wiem co masz na myśli mówiąc o tym, sama pamiętam jak nie mogłam sobie z podobnym tematem poradzić przez długi czas. Będzie dobrze :-*
OdpowiedzUsuń