Strona główna

14 listopada 2013

NFZ - no comment

Znowu wszystko zdominowały sprawy zdrowotne.
Wczoraj Matka była ze Stachem na kontroli w Poradni Patologii Noworodka. Niby wszystko ok, pięknie nam malec przybiera - 250g i 1,5 cm w tydzień. I pomyśleć, że jeszcze niedawno martwiłam się że mam mleko super ekstra slim...
Ostatnio pobrano nam tam krew na bilirubinę i próby wątrobowe. Ta pierwsza spada, ale próby wyszły podwyższone... Pediatra stwierdził, że może to być skutek podwyższonej bilirubiny lub jakiejś infekcji, ale że on nie może tego sprawdzić, bo od przyszłego tygodnia poradnia nie przyjmuje już pacjentów. Powód? Okazuje się, że wyczerpano już tam limit wizyt na ten rok, tzn skończyła im się pula wizyt zakontraktowanych z NFZ i zwyczajnie już na ten rok nie przyjmują... Kochany NFZ po raz pierwszy...
Jednak pan doktor uznał, że powinniśmy te wyniki skontrolować i wypisał skierowanie do Poradni Hepatologicznej. I tu zaczynają się schody. Taka poradnia dla dzieci jest w Krakowie jedna. I co? Tam też już na ten rok nie przyjmują... I love You NFZ po raz drugi...
Jednak po moich zawodzeniach i dzięki wrodzonemu darowi przekonywania pani powiedziała, że postara się nas zarejestrować, ale najpierw musimy powtórzyć wyniki. W tym celu musimy mieć skierowanie z naszej przychodni rejonowej...

Po drugie - oczko, które 3 tygodnie temu wyleczyliśmy kropelkami znów zaczęło ropieć. Pediatra powiedział, że nic już więcej w tej sprawie nie wymyśli i musimy iść z tym do okulisty. Udało mi się umówić Stasia prywatnie, ale NA 26 LISTOPADA!!! Biedak miałby się męczyć z ropiejącym oczkiem przez 1,5 tygodnia? No way... Matka znowu więc złapała za telefon i obdzwoniła wszystkie krakowskie poradnie okulistyczne dla dzieci. I usłyszała to samo - że kontrakt z NFZ już wykorzystany i nie umawiają. NFZ rządzi!!! Ale po dłuugiej rozmowie z jedną z pań udało się zarejestrować Stasia w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym na Prokocimiu, na JUTRO. Bo taki malutki, bo prawie wcześniak ;) Warunek? Skierowanie od naszego pediatry. Którego oczywiście nie mieliśmy...

Matka wysłała więc P.  po oba skierowania do naszej przychodni z dokładnymi instrukcjami co i komu ma powiedzieć :) P. stanął na wysokości zadania, choć jak mówi, nie bardzo rozumiał co pani doktor do niego mówiła ;)

Tak więc jutro mamy dzień bojowy. Raniutko wyruszamy całą familią do przychodni na pobranie krwi Stasia (czwarte od wyjścia ze szpitala...), potem odwozimy P. do pracy i wracamy do domu. Wyjątkowo na 9 przyjdzie niania, przejmie Zosię, a Matka ze Stachem pojedzie do przyszpitalnej poradni okulistycznej..
Uff.

Ach, i jeszcze taka mała refleksja. Po jaką cholerę co miesiąc wraz z P. płacimy grube pieniądze na składki, skoro przy każdej możliwej jest problem z zarejestrowaniem naszego synka gdziekolwiek? Sami leczymy się prywatnie, NFZ trzepie więc na nas grubą kasę, nie dając nic w zamian... Chory system.
Refleksja druga. Coś czuję, że nasz mały Staszek postanowił przeczołgać mamuśkę po wszelkich poradniach specjalistycznych ;) Z Zosią takich problemów nie było - oprócz pediatry odwiedziłyśmy jedynie dermatologa...

Ale pojeździ Matka po Krakowie, po narzeka na NFZ, podyskutuje w rejestracjach - byleby tylko Stasinek zdrowy był!

25 komentarzy:

  1. A probowalyscie kiedys pojsc z 8 tyg maluchem do.....dentysty? W kilku specjalistycznych potadniach stomatylogocznych we wrocku odmówili nam przyjęcia (uslyszalam matka panikarz) a w jednej nas przyjęli dopiero po ospbostej rozmowie z dentystka, bp niesteyy znowu pani w rejestracji "wiedziała lepiej" niz 3 lekarzy, ze konsultacja stomatologiczna jest potrzebna

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak słów!!! Krew zalewa jak się czyta takie rzeczy!!
    Ja nie wiem po co się płaci te cholerne składki!?!
    Dla dzieci nie powinno być żadnych, ŻADNYCH limitów!
    Właśnie żeby ominąć taki jajca leczymy się całą trójką prywatnie.

    DUŻO ZDROWIA DLA STASIA! ...i nerwów ze stali dla Matki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Matka się rozpycha łokciami i działa. Dokładnie. Żadnych limitów dla dzieci - tak być powinno... Przecież mają z nich wyrosnąć kolejni płatnicy składek, to NFZ powinno zależeć na ich zdrowiu, nie?

      Usuń
  3. To nie jest normalne, to jest po prostu jakiś absurd...
    Wiesz, ja tutaj we Francji też często chodzę prywatnie, bo w poradniach trzeba czekać, ale dzięki temu, że płacę dodatkowe skłądki za zwyczaj mam przynajmniej 70% zwrócone, więc wiem za co płacę.
    Nie umiem sobie po prostu tego wyobrazić, jak można tak ludzi, którzy płacą ciężkie pieniądze traktować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prywatnie też chodzimy... I do hematologa pewnie tak właśnie pójdziemy, bo czuję że nie uda się na NFZ...

      Usuń
  4. No to trzymamy kciuki!!!!

    A tak w ogóle to już dawno uważam, że służba (?!) zdrowia powinna być w całości sprywatyzowana.

    OdpowiedzUsuń
  5. oj biedny Stasio, trzymajcie sie dzielnie. oby wszystko było ok!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlatego wszystko co się da załatwiamy prywatnie. Dzięki Bogu nie mamy wielu potrzeb związanych ze służbą zdrowia, bo inaczej bym zwariowała patrząc na to co się dzieje.
    Trzymam mocno kciuki, żeby wszystko było dobrze!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wiele chodzimy prywatnie, ale wyszłam z założenia, że skoro płacę te cholerne składki od tylu lat, to będę się starać to wykorzystać...

      Usuń
    2. Mnie coś trafia jak pomyślę ile z naszych pieniędzy idzie na składki, ale jak mam czekać 3 miesiące na konsultacje u specjalisty, to odpuszczam.

      Usuń
  7. Przesyłam strumień nerwów ze stali, żeby z nimi wszystkimi udało Ci się jakoś dogadać, bo cierpliwość wtedy zostaje wystawiona na próbę...a najlepiej, żeby Stasiulkowi wszystko przeszło :) Będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Matko biedna! Co tam Matka! :) Staśko biedny :( A już tak dobrze było... Trzymam kciuki żeby wszystko było ok i oczko zeszło, ale jakby się okazało, że muszą czyścić kanalik to lepiej teraz niż żeby później usypiali...

    Ja jak dzwonilam nas umawiać do okulisty na NFZ co nam oko zczerwnieniało i coraz szybciej potrzebowaliśmy skierowania na kłucie to Pani powiedziala, że na przyszły rok dopiero umawiają. To następnego dnia zapakowałam młodego i po prostu tam pojechałam i spytałam okulistki czy go przyjmie - BEZ PROBLEMU! Przyjmowała wszystkich którzy przyszli niezarejestrowani, bo Ci co byli zarejestrowani nie przychodzili...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, w tych poradniach to chyba właśnie takie ściemy walą, żeby się nie przepracowywać ;) Ale jak już przyjdziesz osobiście to się może udać :)

      Usuń
  9. właśnie sama sobie zadaję pytanie po co człowiek płaci składki jak i tak skorzystać z NFZ nie może :/
    trzymaj się ciepło z małym ;*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję że zechciałaś/eś się wypowiedzieć :)