03 listopada 2014

Nie ma się czym chwalić...

Autor: Matka Browar o 21:39

Ostatnie dnie są w dużej mierze wypełnione staraniami o to, żeby Staś cokolwiek zjadł i żeby się nie odwodnił... Myślałam, że może dopadł go podobny wirus jak Zosię. Ale coś za długo to trwa, do tego żadne leki nie przynoszą sukcesów w leczeniu. Bakteria jakaś? Alergia pokarmowa? Ząbkowanie po prostu??? Bo pomimo problemów ujmijmy to - natury gastrycznej - Staś ostatnio tryska humorem! Od kilku dni wreszcie przestał o wszystko się złościć. Zbuntowany anioł gdzieś zniknął i wrócił mój pogodny, uśmiechnięty i gaworzący synuś :) Tylko wychudł nieco :/


A jutro przed nami kolejna, 5-ta w ciągu ostatnich 2 tygodni wizyta u lekarza...
Do tego dzisiejszy dzień wypełniony był doprawdy osobliwymi doznaniami... Ach te moje maluchy, potrafią człowiekowi urozmaicić czas ;)

Miniony weekend spędziliśmy w rodzinnych stronach. Piękny, jesienny weekend! Odwiedziny u bliskich zmarłych, wieczorny magiczny spacer po najstarszej kieleckiej nekropolii... Starałam się wyjaśnić Zosi na czym polega Święto Zmarłych, dlaczego odwiedzamy groby naszych bliskich, gdzie jest teraz nigdy przez nią nie poznana Babcia Jola... Przed nami jeszcze wiele takich rozmów, obym umiała je sprawnie przeprowadzić, oby w tej małej blond główce wszystko mądrze się poukładało...

W weekend obchodziliśmy także urodziny i imieniny mojego taty - dużo się działo i sporo się jadło ;) Ćwiczyć owszem, ćwiczyłam, ale nie mam się czym pochwalić jeśli chodzi o spadek wagi ;) Ale miały być raporty co poniedziałek więc proszę:


Waga tydzień temu pokazała  57,0, dziś 56,9kg ;) Szałowy spadek, co? ;)
Rano zapomniałam się obmierzyć, potem nie było kiedy, a po kolacji pomiary pewnie nie byłyby zachęcające, ten fragment raportu tym razem sobie więc odpuszczam ;) Zmykam na spotkanie ze znielubianą acz skuteczną Chodakowską i jej Skalpelem ;) Wszystko po to, żeby za tydzień mieć się czym pochwalić :D


9 komentarzy:

  1. Zatem niech moc będzie z Tobą :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Się dziadowskie wirusy przypętały do tych Twoich Bąbli :/ Zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  3. zdrówka dla maluchów!
    my już tydzień zmagamy się z potężnym katarem :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, te zdjęcia z wagą takie motywujące. :) Życzę Wam dużo zdrówka, u nas w domu też był rotawirus ale chorowali jedynie dorośli.

    OdpowiedzUsuń
  5. Droga blogerko nominowałam Cię do LIEBSTER BLOG AWARD. Szczegóły zabawy u mnie na blogu: http://czekoladowelowe.blogspot.com/2014/11/nominacja-do-liebster-blog-award.html . Pozdrawiam, zapraszam do zabawy i życzę zadowolenia z dalszego blogowania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Życzę dużo zdrowia. Jestem tu pierwszy raz. Zapytam z ciekawości - skąd nazwa bloga się wzięła ? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam, miło ze zajrzałaś :) Co do nazwy bloga - był tu nawet swego czasu konkurs na ten temat :) Sprawa jest mniej skomplikowana niż mogło by się wydawać - nie ma nic wspólnego z patologią :) Od nazwiska po prostu - Matka Browar to Anna Piwko-Łętek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie zazdroszczę problemów zdrowotnych u Maluszków, życzę Ci, by jak najszybciej wyjaśniło się co się dzieje ze Stasiem i byście mogli zamknąć ten rozdział.
    Gratuluję też wytrwałości :) Ja mam do zrzucenia więcej niż Ty, ale walczę także.
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję że zechciałaś/eś się wypowiedzieć :)

 

Matka Browar w Niemczech Copyright © 2010 Designed by Ipietoon Blogger Template Sponsored by Emocutez