08 sierpnia 2014

Cierpliwość, czyli rodzicielski CHILL OUT

Autor: Matka Browar o 16:55
Mój syneczek skończył wczoraj 10 miesięcy.
Jak co miesiąc nie mogę się nadziwić, że tak szybko to minęło :D Dopiero trzymałam w ramionach jego maleńkie ciałko, a tu proszę - ponad 9 kilo faceta :)

Co Staś umie?
Umie pełzać w superszybkim tempie :) Gania Zosię po domu, a ona piszczy "Staś, nie goń mnie!" Albo "Staś, tu jestem!" ;) Umie stawać w pozycji do raczkowania i się bujać, i choć kilka razy pokazywałam mu na czym polega raczkowanie, dalej nie załapał ;) Leniuszek z niego, nie spodziewam się więc, że szybko zacznie chodzić. Z podparciem stoi jednak całkiem dziarsko :)

Zawsze uśmiechnięty, zawsze chętnie zajada co mu Matka pod nos podstawi (wiele rzeczy je sam, np kanapeczki-kwadraciki z wędlinką, kawałki owoców, kosteczki sera żółtego, borówki itd).
Jest posiadaczem 2 ząbków - dolnych jedynek. A może raczej jest ro 2 x 1/4 ząbka :D Oba przebijały się w bólu - właściciela i naszym, z niewyspania ;) Bawi się jednak w Draculę i gryzie już całkiem boleśnie - a to w szyję, a to w ramię :)
Mówi MAMA, BABA, DADA i PAPA. Jak mu się chce to robi papa, bardzo chętnie i z uśmiechem robi kosi-kosi. Uwielbia muzykę i podryguje w jej takcie - w sumie wystarczy że siostra śpiewa, i już jest bounce-bounce :D

Uwielbia się przytulać! I daje urocze, śliniaste całusy :)
I chyba zostanie ogrodnikiem, bo z uwielbieniem wygarnia ziemię z jedynej stojącej na ziemi doniczki z kwiatkiem :)




A jak nam minął tydzień bez niani? Aktywnie, ale cholernie mi jej brak! Gotowanie obiadów bez dzieci w domu było o wiele łatwiejsze ;) Teraz trzeba to zrobić jednocześnie przygotowując śniadanie, czyli przed spacerem - najlepiej przed 10 rano :) Bo ja mam jakiś cholerny priorytet, żeby moje dzieci były jak najwięcej na powietrzu :) Tym bardziej tęsknię za nianią, że od dziś czeka mnie pakowanie na 2 tygodniowy wyjazd nad morze... Trzeba spakować pół chałupy, a dwójka maluchów wiecznie czegoś potrzebuje i wszystkim się interesuje ;) Mój system gromadzenia wszystkiego co potrzebne na wyjazd w jednym miejscu zapewne się więc nie uda ;) Szczerze? Zawsze uwielbiałam się pakować, a teraz na samą myśl o spakowaniu tych wszystkich ciuchów, leków, butelek, kaszek, kakałek, witaminek, kosmetyków, rowerków, zabawek, elektronicznych nianiek, ekwipunku plażowego, ręczników, pieluch, kremów, butów, kaloszy, termosów i tysiąca innych klamotów aż coś mi się robi...

W środę wraz z dzieciaczkami uczestniczyłam w warsztatach
organizowanych przez Freedomownia. Zupełnym przypadkiem, w ostatniej chwili zobaczyłam info o tych warsztatach na FB. Myślałam, że się nie uda, bo nie miałam co zrobić z maluchami, ale okazało się, że mogę je zabrać ze sobą. I powiem Wam, że dzieciaki spisały się na medal - 6h warsztatowego spotkania, a one były cudownie grzeczne! Staś zaliczył 2 drzemki, pięknie się bawił, pełzał i przyglądał wszystkim i wszystkiemu, rozsyłając uśmiechy. Zosia biegała, ciesząc się ogromną przestrzenią siedziby Google, bawiła się z maluchami i starszą dziewczynką, rysowała i rozdawała swe rysunki innym słuchaczkom. I wcinała porzeczki z cateringu :D Była przeszczęśliwa, a ja byłam przeszczęśliwa, że tak fajnie spędziłam dzień z moimi dzieciakami :) Dopełniła go wycieczka tramwajem, koniki na Rynku i śpiewająca pielgrzymka :D

Wielkie chapeau bas dla Lucyny - organizatorki warsztatów za miejsce spotkania (jakże chciałabym pracować w miejscu takim jak krakowska siedziba Google!) i za organizację przestrzeni - dzieciaki siedziały w samym centrum wydarzeń, na miękkich materacach, czując się najważniejsze :)
 
Widok z okna:
 
Fot. Lucyna Szaszkiewicz, FREEDOMownia.pl
 
Co do samych warsztatów i ich tematyki - cierpliwość w rodzicielstwie. Jakże mi ulżyło, kiedy zobaczyłam, że nie ja jedna mam problemy z jej brakiem... Dzieci to istotki, które w niebywałym tempie potrafią jej nas pozbawić. Mimo, że moja dwójka nieco mnie podczas warsztatów absorbowała i nie uczestniczyłam w nich na 100%, dowiedziałam się jednak jak próbować rozstrzygać konfliktowe sytuacje, jak rozmawiać z dzieckiem i jak panować nad sobą. Hmm, muszę lepiej trenować, bo dziś znowu moja cierpliwość szybko umknęła...
 
Podzielę się więc z Wami odrobiną wiedzy, jaką nabyłam:
 
ZASADY komunikacji z dzieckiem w sytuacjach kryzysowych:
- powiedz co widzisz, bez emocji - np. widzę klocki rozsypane po całym pokoju
- powiedz co czujesz - denerwuje mnie, ze te klocki leżą w całym pokoju,
- udziel informacji - na klocki rozsypane w ten sposób można nadepnąć i zrobić sobie krzywdę.

Kiedy dziecko się nakręca, zwykle o coś mu chodzi... Powinniśmy umieć określić tą potrzebę (choć czasem to niezwykle trudne). Tą pierwotną potrzebę... Czemu Zosia mocno ściska rączkę Stasia? Może jest zazdrosna? Może chce zwrócić na siebie uwagę? A może po prostu potrzebuje interakcji z bratem?
Dojść do tego możemy, zadając pytanie "Wygląda na to, że jesteś...". Zadałam je Zosi w ciągu dwóch dni kilkanaście razy. Całkiem skutecznie albo odwracało uwagę od problemu, albo ujawniało jego powód. 
"Wygląda na to, że chcesz żebym tu z Tobą trochę poleżała?" Kiedy nie chciała zasnąć na drzemkę. A Zosia na to "Tak, przytul mnie. Pogłaskaj. Przykryjesz Tosię?". I zasnęła.
Wyrażajmy też nasze potrzeby. "Potrzebuję wiedzieć, że jesteście bezpieczni podczas zabawy". Chwila spokojnej rozmowy z dzieckiem, wtedy, kiedy mamy chwilę czasu może nam pomóc rozwiązać narastający problem... Można te wszystkie nasze i dziecka potrzeby spisać, nawet te najbardziej od czapy, a potem zrobić ich selekcję, z wytłumaczeniem dlaczego nie mogą być zrealizowane, bo np. jest niedozwolone... Znajdźmy jakiś pomysł, abyśmy wszyscy byli zadowoleni.

Jak mówić do dziecka:
Nie "Mam dosyć tego, że robisz bałagan"
tak: "Jestem zdenerwowana, gdy widzę bałagan"

Nie "Posprzątaj to!"
Tak "Oczekuję, że będzie tu porządek", albo "Potrzebuję, aby pokój był posprzątany zanim wyjdziemy na spacer".

I najważniejsze - czy dziecko zna zasady panujące w naszym domu? W świecie?
Musimy wyznaczać zasady, opracowywać je wspólnie, informować o nich, i konsekwentnie ich przestrzegać. Wypowiadamy je ich językiem, przypominamy o nich, nawiązujemy - ale nie będąc upierdliwi. Dziecko musi wiedzieć, co jest dobre a co złe, wiedzieć na czym stoi, znać konsekwencje łamania zasad...
"Ustalmy, że od teraz w naszym domu jest zasada, że nie nie skaczemy z kanapy". "Widzę bałagan. Bałagan trzeba sprzątnąć. U nas w domu panuje zasada, ze wychodzimy na spacer, kiedy jest posprzątane".

I ważne, aby ta zasada obowiązywała zawsze - dziecko będzie nas testować. A wiec ani zmęczenie, ani goście, ani żadna inna sytuacja nie powinna rozluźniać panujących w domu zasad.
Spisanie zasad (narysowanie) nadaje rangę!

Robiłam notatki :)

Łatwo to wszystko brzmi. Teraz oby udało mi się to wcielać w życie ;)



10 komentarzy:

  1. Uda się uda wprowadzić w życie, bo Ty to mistrzyni dla mnie organizacji jesteś :) a i cierpliwości na moją nagłą milionową zmianę miejsc wczorajszego spotkania :D mam nadzieję, że następny wpis będzie o nas :D hehe bo ja już coś chyba szykuję a co!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że będzie, trzymam foty i wystartuję z nimi jak dostanę te latające też :D

      Usuń
    2. Ha latające są ale nie ostre :( jakieś najlepsze mogę Ci podesłać jak chcesz - daj cynka na fb czy smsem :)

      Usuń
  2. Mo też przydałaby się odrobina cierpliwości. To co piszesz brzmi logicznie, ale realizacja już nie jest taka łatwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki Staś już duuuży :)
    Spróbuję przełożyć Twoje rady na postępowanie z moimi szkrabami, ale już nawet nie wierzę, że cokolwiek poskutkuje...

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie warsztaty by mi się przydały :) Stasiu rośnie jak na drożdżach i pieknie sie rozwija :D Cudny chłopaczek *

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne warsztaty...notatki zrobione...widzę że nie mało..mam nadzieje że od czasu do czasu napiszesz nam coś jeszcze na ten temat...bo temat na prawdę mnie zaciekawił... ja szybko tracę cierpliwość..szczególnie w sytuacji gdy nie mam czasu..a tu na złość wszyscy coś ode mnie chcą...

    OdpowiedzUsuń
  6. czas leci tak szybko,że ja za 3 dni będę świętowała 2 urodziny Poli :)
    faktycznie miejsce z okna warsztatów miałaś super! :D kocham rynek :D

    OdpowiedzUsuń
  7. jak wrócisz z wakacji, to zajrzę po ksero;)

    OdpowiedzUsuń
  8. świadomi rodzice to lepsi rodzice...bardzo fajnie, że zdecydowałaś się na tego typu warsztaty

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję że zechciałaś/eś się wypowiedzieć :)

 

Matka Browar w Niemczech Copyright © 2010 Designed by Ipietoon Blogger Template Sponsored by Emocutez